Od 2018 roku pewne startu w fazie grupowej Ligi Mistrzów będą po cztery zespoły z czterech najlepszych lig według rankingu UEFA. Jeśli w dwóch najbliższych sezonach w tym zestawieniu nie zajdą radykalne zmiany, połowę miejsc w Champions League zajmą zespoły z Primera Division, Bundesligi, Premier League oraz Serie A. Ponadto bezpośrednio do fazy grupowej zakwalifikuje się triumfator Ligi Europy.
Co dla nas najistotniejsze, niezmieniony pozostanie format eliminacji i podział na ścieżkę mistrzowską oraz niemistrzowską. To sprawi, że mistrzom słabszych lig, takich jak Lotto Ekstraklasa, nadal nie będzie grozić konieczność rywalizowania już w kwalifikacjach z zespołami ze znacznie silniejszych rozgrywek krajowych. W ścieżce mistrzowskiej jest do rozdania pięć przepustek do fazy grupowej, jedną z nich zdobyła w tym sezonie Legia Warszawa.
UEFA szczegóły reformy ma ujawnić do końca bieżącego roku, ale wszystko wskazuje na to, że zmiany okażą się niekorzystne przede wszystkim dla drugich lub trzecich zespołów z takich krajów jak Francja, Portugalia, Rosja, Ukraina, Belgia czy Holandia. To dla nich kwalifikacja do fazy grupowej stanie się trudniejsza ze względu na preferencję dla drużyn z Hiszpanii, Niemiec, Anglii oraz Włoch.
OFFICIAL: The top four teams from the four highest-ranked leagues will enter the #UCL group stage from 2018. pic.twitter.com/TUva8MIGiE
— Champions League (@ChampionsLeague) 26 sierpnia 2016
Według doniesień medialnych, reforma Ligi Mistrzów korzystna dla klubów z topowych lig jest odpowiedzią UEFA na plany stworzenia super ligi na wzór rozgrywek krajowych. Gdy koncepcja ta weszła w życie, takie drużyny jak Real Madryt, FC Barcelona czy Bayern Monachium w ogóle nie grałyby w Champions League, co dla europejskiej federacji nie byłoby korzystne.
UEFA zapowiedziała również znaczne zwiększenie finansowego wsparcia dla klubów występujących w pucharach.
ZOBACZ WIDEO Maja Włoszczowska: plany? Sen i jazda na rowerze (źródło TVP)
{"id":"","title":""}