- Przede wszystkim muszę powiedzieć, że to był dziwny mecz - zaczął pomeczową konferencję trener Lecha, Nenad Bjelica. - Mieliśmy wystarczająco dużo okazji by wygrać. Można stwierdzić, że taka jest piłka. Zrobiliśmy wszystko, żeby wygrać 4:1, albo nawet 4:0. Przed nami jeszcze mnóstwo pracy - dodał szkoleniowiec.
Opiekun poznaniaków musiał dokonać zmiany w składzie jeszcze przed meczem. Zamiast Paulusa Arajuuriego w wyjściowej jedenastce znalazł się Maciej Wilusz. Dość pechowo, to właśnie jego interwencja zaważyła o losach wyniku. - Wilusz, jak i pozostali piłkarze, zagrali prawie perfekcyjnie. Dzisiaj mieliśmy dużo pecha, dlatego mecz zakończył się takim rezultatem - tłumaczy.
- Wykonaliśmy większą pracę, niż tydzień temu. Widać to było na boisku, a mimo to przegraliśmy. Czasem można być niezadowolonym po takim spotkaniu. Nie jestem rozczarowany swoim zespołem, tylko rezultatem - stwierdził.
Lechici w całym meczu popełnili aż 26 fauli. Ich gra była agresywna. Tego od swoich podopiecznych wymaga nowy szkoleniowiec klubu z Wielkopolski. - Zagraliśmy i pracowaliśmy z dużą agresywnością. Czasem w takich sytuacjach wygrywasz, czasami przegrywasz - dodaje Bjelica.
Przed zespołem z Poznania trudny tydzień. Po meczu w Gdańsku Lecha czeka potyczka w Pucharze Polski w Chorzowie. - Przede wszystkim musimy sprawdzić, jak będą czuć się zawodnicy. Pewnie damy zagrać paru zawodnikom, którzy nie grali. Mamy tak duża i szeroką kadrę, ze każdy może wskoczyć do składu na taki mecz - zakończył.
ZOBACZ WIDEO Probierz: o miejsce walczy się na boisku, a nie płacząc w prasie (źródło TVP)
{"id":"","title":""}