W tym sezonie Bundesligi rozegrał zaledwie 18 minut. To jednak wystarczyło, by strzelił dwie bardzo ważne bramki dla Herthy Berlin. Klub ze stolicy Niemiec jest rewelacją początku rozgrywek, a jej najlepszym strzelcem Julian Schieber, który po półtora roku nieobecności wraca do gry.
Gdy w 2014 roku Niemiec ogłosił, że odchodzi z Borussii Dortmund, kibice BVB odetchnęli z ulgą. W klubie ze stolicy Westfalii napastnik spędził trzy sezony, rozegrał w lidze 35 meczów, strzelił tylko trzy gole. Pełnił rolę rezerwowego, bo niekwestionowaną gwiazdą zespołu był Robert Lewandowski.
- Lewandowski gra fenomenalnie i błyszczy niemal w każdym spotkaniu tydzień po tygodniu, dlatego wygranie z nim rywalizacji jest nierealne - mówił szczerze dziennikarzom. Schieber pojawiał się na boisku rzadko i regularnie zawodził kibiców i Jurgena Kloppa.
Nie brakowało opinii, że Niemiec nie prezentuje odpowiedniego poziomu, by grać w Borussii. A gdy chwaląc 35-letniego już Marka Saganowskiego prezes Legii Warszawa Bogusław Leśnodorski powiedział, że Polak przydałby BVB bardziej niż Schieber, nikt nie protestował.
ZOBACZ WIDEO: Michał Kołodziejczyk: nowym trenerem Legii będzie Magiera (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Snajper odszedł ostatecznie do Herthy Berlin i pierwszy sezon był w jego wykonaniu przyzwoity. Od sierpnia do lutego rozegrał 16 meczów i strzelił 7 bramek. Wiosną doznał jednak poważnej kontuzji kolana. Konieczna była operacja, po której Schieber dochodził do siebie przez kilkanaście miesięcy.
- To był bardzo trudny czas i bardzo monotonny - wspomina swój rozbrat z grą napastnik. Latem w Berlinie zastanawiano się, czy piłkarz będzie przydatny drużynie w kolejnym sezonie. Podczas przygotowań przekonał jednak do siebie trenera Pala Dardaia i pozostał w kadrze.
- Wykonał wtedy wielką pracę, doszedł do siebie pod względem fizycznym, zrzucając kilka kilogramów - tłumaczy węgierski szkoleniowiec. Decyzja o pozostawieniu zawodnika w kadrze okazała się trafna.
W pierwszym meczu sezonu z Freiburgiem Schieber pojawił się na boisku dopiero w 85. minucie, jednak zdążył strzelić zwycięską bramkę w doliczonym czasie gry. W drugiej kolejce również wszedł w samej końcówce, ale zdążył pokonać bramkarza Ingolstadt. Z dwoma trafieniami na koncie napastnik jest najlepszym strzelcem Herthy, która po trzech seriach gier ma na koncie komplet punktów.
- Cieszę się każdą minutą spędzoną na boisku. Ostatnie miesiące wiele mnie nauczyły i teraz inaczej patrzę na świat. Cieszę się, że moje gole dają drużynie punkty, ale nie zamierzam składać żadnych deklaracji. Jestem piłkarzem, dla którego najważniejszy jest zespół - przekonuje.
Już w środę Schiebera i jego kolegów czeka pierwszy poważny egzamin w tym sezonie. Hertha jedzie do Monachium na starcie z Bayernem i każdy punkt wywieziony z Allianz Arena będzie dla drużyny na wagę złota. W środku ataku Starej Damy znów ma wystąpić Vedad Ibisević, jednak super rezerwowy z Backnang powinien otrzymać co najmniej kilka minut gry. A już tyle może mu wystarczyć do pokonania Manuela Neuera.