Hebert Silva Santos przeszedł drogę z piekła do nieba

PAP / Andrzej Grygiel / Zawodnik Piasta Gliwice Hebert Silva Santos (P) walczy o piłkę z Wladimerem Dwaliszwilim (L) z Pogonii Szczecin
PAP / Andrzej Grygiel / Zawodnik Piasta Gliwice Hebert Silva Santos (P) walczy o piłkę z Wladimerem Dwaliszwilim (L) z Pogonii Szczecin

W 90. minucie meczu Piasta ze Śląskiem Hebert zdaniem sędziego faulował w polu karnym, po czym goście zdobyli gola. Kilka minut później Brazylijczyk całkowicie się zrehabilitował pokonując Mariusza Pawełka.

W tym artykule dowiesz się o:

Gliwiczanie rzutem na taśmę zremisowali w 10. kolejce Lotto Ekstraklasa 1:1 ze Śląskiem Wrocław. - Ten remis jest oczywiście lepszy od porażki, ale w żadnym wypadku nas nie satysfakcjonuje. Zawsze chcemy wygrywać, jednak niestety znowu okazało się to niemożliwe... - kręcił głową Hebert, obrońca Piasta Gliwice.

Wiele kontrowersji wzbudził rzut karny dla wrocławian w 90. minucie spotkania. - Myślę, że rzut karny został podyktowany niesłusznie. Nie było kontaktu z przeciwnikiem, biegłem za nim i tyle. Sędzia jednak zdecydował tak, a nie inaczej i nic nie można z tym zrobić. Poza tym wydaje mi się, że to i tak działo się poza polem karnym - skomentował Brazylijczyk.

Gdy wydawało się, że gol Kamila Bilińskiego z jedenastu metrów rozstrzyga mecz, ale kilka chwil później Hebert trafił do siatki, czym zrehabilitował się sprokurowanie rzutu karnego. - Spotkanie kończy się wraz z ostatnim gwizdkiem i do tego momentu zawsze trzeba walczyć. Sam jestem typem walczaka i może iść czasami gorzej, ale walki nigdy zabraknąć nie może. Ostatecznie nie przegraliśmy, więc z tego faktu trzeba się cieszyć - podsumował rosły defensor.

ZOBACZ WIDEO: Sporting - Legia. Portugalska komedia pomeczowa

Komentarze (0)