Sytuację tłumaczy nam Seweryn Dmowski, dyrektor klubu ds. mediów i public relations. - Oznacza to, że organ dyscyplinarny UEFA drugiej instancji rozpatrujący odwołanie Legii będzie miał znacznie szersze pole manewru i nie będzie "zakładnikiem" zero-jedynkowej kwalifikacji za czyn rasistowski - mówi Dmowski.
Legia została ukarana przez UEFA grzywną w wysokości 80 tysięcy euro i zamknięciem stadionu na mecz z Realem Madryt. Powodem był szereg wykroczeń kibiców podczas meczu z Borussią Dortmund (0:6) - między innymi rzucanie przedmiotów na boisko, zamieszki na trybunach czy użycie pirotechniki.
- Wciąż czekamy od UEFA na uzasadnienie wyroku. Powinniśmy otrzymać je w ciągu 3-4 dni. Zostaliśmy jednak poinformowani, że zarzuty dotyczące rasizmu lub dyskryminacji zostały umorzone - kontynuuje Dmowski.
- Nie chcę spekulować na temat kar, zrobimy wszystko, żeby mecz z Realem odbył się z udziałem kibiców - kończy Dmowski.
Legia przez zamknięcie stadionu na mecz z Realem może stracić nawet ok. 2 milionów złotych. To szacowany zysk z tzw. "dnia meczowego" w Lidze Mistrzów.
ZOBACZ WIDEO: Legia - Real bez publiczności? Mocne słowa J. Tomaszewskiego: Nie ma negocjacji z terrorystami