Andrzej Rybarski: Chcieliśmy grać otwarty futbol

PAP/EPA / Andrzej Grygiel
PAP/EPA / Andrzej Grygiel

Górnik Łęczna roztrwonił prowadzenie w ciągu dwudziestu ostatnich minut meczu i przegrał z Lechem Poznań 1:2. Dla zielono-czarnych to już trzecia porażka przed własną publicznością.

Gospodarze nie przestraszyli się wyżej notowanego przeciwnika i już w 13. minucie objęli prowadzenie po sprytnym strzale Piotra Grzelczaka. Później w kilku sytuacjach zabrakło im precyzji. - Chcieliśmy grać z Lechem otwarty futbol. Większość drużyn przeciwko Lechowi się broni, a my podjęliśmy inną decyzję. Do pewnego momentu nam się wszystko układało - przyznaje Andrzej Rybarski.

Lech Poznań z całych sił dążył do odrobienia strat, jednak długo Górnik Łęczna solidnie prezentował się w defensywie. Wyrównującego gola łęcznianie stracili w 71. minucie, a w doliczonym czasie gry Maciej Makuszewski ukarał ich za nieskuteczność i brak koncentracji. - Alek Komor doznał kontuzji i z konieczności musiałem wprowadzić Pawła Sasina. W drugiej połowie Lech był na pełnych obrotach, a Paweł jeszcze ich nie osiągnął i popełnił jeden błąd, który Lech wykorzystał - ocenia szkoleniowiec łęczyńskiego zespołu.

W niecodziennych okolicznościach dobiegła końca seria trzech meczów Górnika bez porażki. Sztab szkoleniowy ma więc sporo materiału do przemyśleń podczas dwutygodniowej przerwy w rozgrywkach Lotto Ekstraklasy. - Mam nadzieję, że pomimo tego wyniku kibice przyjdą na następny mecz, bo nam pomagają - kończy Rybarski.

ZOBACZ WIDEO: Sporting - Legia. Portugalski dziennikarz właśnie tego się po Legii spodziewał

Komentarze (0)