Bogusław Leśnodorski o rozłamie w Legii: Piłka jest po stronie Mioduskiego

 / Piotr Kucza/Newspix.pl
/ Piotr Kucza/Newspix.pl

Prezes Legii Warszawa na antenie "Eleven" odniósł się do ostatnich spekulacji wokół właścicieli klubu. Jaka przyszłość czeka teraz mistrza Polski?

Konflikt właścicieli Legii Warszawa jest w sobotę głównym tematem piłkarskim w Polsce. Wszystko zaczęło się od publikacji "Przeglądu Sportowego", według którego Dariusza Mioduskiego, Bogusława Leśnodorskiego oraz Macieja Wandzla dzieli odmienna koncepcja zarządzania klubem.

- Jedną z podstaw naszej niezgody jest kwestia zaplecza finansowego klubu. Ja i Maciek Wandzel uważamy, że właścicielem klubu takiego jak Legia, nie mogą być ludzie, którzy nie mają pieniędzy, żeby tego klubu wspomóc. Darek Mioduski nigdy nie dołożył do klubu złotówki. Przynajmniej od roku dążę do tego z Maćkiem, żebyśmy rozpoczęli oficjalne szukanie inwestora, który pozwoli na to, żeby ten klub mógł konkurować realnie z zespołami z najwyższej półki - podkreślał na antenie "Eleven" prezes Legii.

Jednym z problemów Legii jest również relacja z kibicami. Dariusz Mioduski w ostatnich dniach kwestionował w mediach metody współpracy z kibicami.

- Darek ma swoich prywatnych doradców od wizerunku, których celem jest przedstawianie jego osoby w dobrym świetle. Teraz mu doradzili, że to jest najlepszy moment, poniekąd słusznie, żeby zrobić konfrontację. Media bardzo często są w polityce, w biznesie areną przepychanek. Moim zdaniem to źle, to nie jest po "legijnemu" - ja bym tak nie zrobił - tłumaczy Leśnodorski.

ZOBACZ WIDEO: Sporting - Legia. Oto koszmar mistrzów Polski. Bartosz Bereszyński: Tak dalej być nie może

Co dalej z Legią? Czy klub z Łazienkowskiej 3 dalej będzie opierał się na trzech właścicielach, którzy mają równe prawo głosu?

- Prawdą jest to, że Darek nigdy nie przedstawia konstruktywnych rozwiązań, nawet jeśli chodzi o kibiców. Przeczytałem w mediach, że uderzył pięścią w stół i stawia jakieś warunki. Szczerze mówiąc, dowiedziałem się tego tylko z gazety. Uśmiechnąłem się pod nosem, zadzwoniłem do Maćka i zapytałem się, o co chodzi. W rozmowach z nami deklarował, że wszystko jest możliwe, a w mediach opowiada, że nie jest zainteresowany sprzedażą. Nie wiem, jak jest. Piłka jest jednak po jego stronie - dodał prezes.

Źródło artykułu: