Klub z Roosevelta zgłosił młodego zawodnika do rozgrywek niespełna dwa tygodnie przed spotkaniem z Chrobrym Głogów. Mało kto spodziewał się Pikula w wyjściowej jedenastce już teraz, ale trener Marcin Brosz znowu dał szansę debiutu kolejnemu młodemu zawodnikowi Górnika. - Na treningach szkoleniowiec próbował ustawiać mnie w pierwszej drużynie, ale pewny występu byłem w dzień meczu. Trochę się tego spodziewałem. Myślę, że dałem z siebie wszystko, co mogłem i chcę więcej - zapowiada gracz zabrzan.
Nastolatek mógł wcześniej obserwować grę Dariusza Pawłowskiego, czy Łukasza Wolsztyńskiego, którzy także doczekali się pierwszego meczu w trójkolorowych barwach. - Dla nas to bardzo dobre. Cieszę się, że tak jest. Możemy liznąć ligi i staramy się odpłacać za zaufanie. Ja, Darek, Maciek Ambrosiewicz, czy Marcin Urynowicz staramy się dać wszystko co w nas najlepsze. Chodzi nam o jak najczęstszą grę - mówi debiutant.
Z pewnością swoim występem Pikul zwiększył szanse, by w kolejnym meczu ponownie pojawić się na murawie od pierwszej minuty. - Co prawda, zawsze jakiś stres się pojawia, ale nie mam z tym żadnego problemu. Gram tak samo, występując w rezerwach w III lidze. W piłkę gram już długo, lubię to robić i to sama przyjemność. Nie powinienem stresować się wchodząc na boisko. Trenuję długo w akademii. Już wcześniej przebijałem się do pierwszego zespołu, nie tylko u Marcina Brosza, ale też u innych trenerów. Nie miałem nieprzespanej nocy. Wiem, że nie jestem tutaj przez przypadek, a dlatego, że umiem grać w piłkę. Trener widział, że potrafię i chciałem go w tym utwierdzić - zdradza Bartosz Pikul.
Występ pomocnika w najbliższej kolejce stanął pod znakiem zapytania. Niestety, w 38. minucie starcia młodzian opuścił boisko z powodu urazu. - Chciałem to rozbiegać, ale cały czas bolało. Potrzebujemy ludzi, którzy będą pracowali na sto procent, nie mniej. Dlatego musiałem zejść. Noga trochę spuchła. Mam nadzieję, że nie jest to poważny uraz. Będzie dobrze. Bardzo cieszę się z tego, że udało nam się wygrać. Żałuję kontuzji, bo chciałem zapisać się w meczu nie tylko swoją obecnością na boisku. Chciałem coś zdziałać, zanotować bramkę albo asystę. Walczyłem do końca o każdą piłkę - opowiada zawodnik Górnika, który kilka razy urwał się prawą stroną boiska. Zdążył również zaimponować spokojem.
ZOBACZ WIDEO: Selekcjoner pod wrażeniem gry Milika. "Przyszłość przed nim!"
- Nie jestem "elektryczny", nie mam też zamiaru grać na chaos. Starałem się na spokojnie przyjąć piłkę, rozejrzeć się i kiwnąć, gdy będzie trzeba. Szkoda, że to trwało tak krótko, bo chciałbym zagrać więcej. Tego mijania nie było za dużo. Starałem się dawać to, co uważałem w danym momencie za najlepsze. Trener wyczula nas, byśmy wybierali najlepsze rozwiązania. Na murawie trzeba zostawić dużo zdrowia i serducha. Trochę przypłaciłem zdrowiem, ale to jest wliczone w nasz zawód. Nie dałbym rady grać na sto procent i trener zdecydował, że lepsza będzie zmiana.
W meczu z Chrobrym piłkarze Górnika Zabrze nie mogli liczyć na doping swoich kibiców, którzy na znak protestu zawiesili doping. Fani okazali jedynie radość po dwóch trafieniach Igora Angulo, który zapewnił gospodarzom zwycięstwo 2:1. Strzelecki dorobek Hiszpana mógł być większy. - Prowadziliśmy grę, ale ciągle brakowało bramki. Wpadła jedna i rozpędziliśmy się. Szkoda, że w pierwszej połowie Igor nie trafił do bramki. Za to w drugiej części meczu pokazał klasę, bo zmarnowana sytuacja nie zrobiła mu różnicy. Mam nadzieję, że naszą dobrą grą przekonamy kibiców, że warto nas wspierać. Dzięki temu możemy grać jeszcze lepiej.
Bartosza Pikula czeka teraz wyścig z czasem. Z kolei w bój z Chojniczanką Chojnice trener Brosz nie będzie mógł wypuścić Bartosza Kopacza i Armina Cerimagica. - Walczyłem, ciężko trenowałem i piękny dzień nastąpił. Szkoda, że nie pograłem dłużej. Nie mogliśmy przewidzieć, że złapię kontuzję. Teraz będę zdrowiał. Chcę jak najszybciej wrócić do pełnej sprawności, by trener miał mnie do dyspozycji przed następnym meczem - kończy Pikul.