Dramatycznie sezon w Legii Warszawa rozpoczął Jakub Rzeźniczak. Błąd gonił kolejny błąd i nie wytrzymał nawet Bogusław Leśnodorski dając upust swoim frustracją na Twitterze. Rzeźniczak został odsunięty od drużyny, a właściwie to dostał wolne.
- Rzeźniczak znalazł się w spirali kłopotów, chcieliśmy mu się pomóc przełamać, ale wchodził w coraz większe obciążenie stresem i nic mu się nie kleiło. Kuba miał dużo wrażeń, a że nie ma naturyekstrawertyka wszystko tłamsił w sobie. No i jeszcze się ożenił, a historia pokazuje, że w pierwszym roku po ślubie 90 procent piłkarzy ma zjazd formy... - mówił w sierpniu Leśnodorski w wywiadzie z Michałem Kołodziejczykiem.
Rzeźniczak wrócił, ale nadal zawodził. W każdym spotkaniu popełniał błędy. W Lizbonie w ocenie wiele osób zagrał bardzo dobre zawody, ale pierwszy gol obciąża jego konto, kiedy "krył na radar". Tak samo było w piątek w Szczecinie. Przy pierwszym trafieniu znów był za daleko od Adama Frączczaka i ten wykorzystał to z zimną krwią. Druga bramka to rzut karny za faul Rzeźniczaka.
Nowy trener zaufał mu i Jakubowi Czerwińskiemu. Nieco z przymusu, ponieważ niegotowy do gry był Michał Pazdan, a w obwodzie został mu jeszcze Maciej Dąbrowski. Ten po przyjściu do Legii zupełnie nie przypomina zawodnika z Zagłębia Lubin. Z Borussią Dortmund tylko udowodnił, że jest w słabej dyspozycji.
Z braku laku Magiera stawiał na dwójkę Rzeźniczak - Czerwiński, ale obaj potwierdzili, że w ostatnich tygodniach są jak tykające bomby. O ile z Realem zagra już Pazdan, tak trzeba będzie wybrać pomiędzy Rzeźniczakiem a Czerwińskim. W obecnej formie obu piłkarzy żadna decyzja nie będzie właściwa. Tym bardziej, kiedy naprzeciw siebie spotyka się jedną z najlepszych drużyn na świecie, a każdy zawodnik ma na tyle umiejętności, żeby w pojedynkę rozstrzygnąć mecz.
ZOBACZ WIDEO Magiera o konflikcie właścicieli Legii