- Nie musiałem dawać swoim piłkarzom surowego mięsa. Każdy z nich wie jak ważne jest to spotkanie dla klubu i kibiców. Ja miałem świadomość jego znaczenia jeszcze zanim podpisałem w Poznaniu kontrakt. Przed samym wyjściem na boisko zobaczę, czy bardziej będę musiał zawodników uspokajać, czy dodawać im energii. Trzeba tutaj znaleźć odpowiedni balans - powiedział Nenad Bjelica.
Odkąd Chorwat pracuje w stolicy Wielkopolski, za najlepszy pod jego wodzą uchodzi mecz z Lechią Gdańsk, choć był on przegrany 1:2. - Ciągle czekamy na takie spotkanie, w którym uda nam się połączyć ładną grę z dobrym wynikiem. Dotąd nie potrafiliśmy tego pogodzić, a ja mimo wszystko nie mogę być zadowolony z pojedynku, który zakończyliśmy porażką - zaznaczył.
ZOBACZ WIDEO Nenad Bjelica: Zwycięstwo z Legią nie sprawi, że kibice mnie pokochają
Bjelica nie pompuje atmosfery przed sobotnim hitem. - Samo zwycięstwo z Legią nie da mi miłości kibiców, bo jeśli potem przegram np. pięć meczów z rzędu, to pewnie stracę pracę. Sympatię trybun możemy zyskać tym, co osiągniemy na koniec sezonu. Ostatnie występy w naszym wykonaniu były lepsze niż te Legii, jednak nie to zdecyduje o wyniku, a lepsza dyspozycja fizyczna i mentalna danego dnia - dodał.
Chorwat ma już doświadczenie z takimi szlagierami. - Podobną atmosferę mają mecze Austrii Wiedeń z Rapidem, zaś w Serie B dotyczy to pojedynków Spezii z Livorno - przyznał.
W poprzedniej potyczce z Wisłą Kraków poznaniacy wypadli nieco słabiej. Bjelica zapewnia, że zdiagnozował już przyczynę. - Powodem była gorsza dyspozycja fizyczna. Pięciu zawodników miało narzucone zbyt duże obciążenia i to musiało wpłynąć na postawę całej drużyny. Stąd wynikały nasze kłopoty - wyjaśnił.