Lech Poznań składa protest i chce kary dla Arkadiusza Malarza. "To było skandaliczne!"

PAP / Bartłomiej Zborowski
PAP / Bartłomiej Zborowski

Lech Poznań składa protest do Komisji Ligi, domagając się zawieszenia dla bramkarza Legii Warszawa Arkadiusza Malarza na minimum trzy mecze.

Protest dotyczy sytuacji z 90. minuty meczu Legia Warszawa - Lech Poznań (2:1). Zaraz po golu Marcina Robaka z rzutu karnego, Dawid Kownacki chciał szybko wyciągnąć piłkę z bramki, ale najpierw został powalony przez Guilherme, a zaraz potem dopadł do niego Arkadiusz Malarz, który zaczął dusić napastnika gości. Kolejorz uważa takie zachowanie za karygodne i domaga się zawieszenia bramkarza na minimum trzy mecze.

- Trochę już ochłonąłem po sobotnich wydarzeniach, ale uważam, że na przyszłość należy unikać sytuacji, w których zawodnik drużyny przeciwnej zachowuje się w sposób skandaliczny i używa przemocy wobec rywala, narażając nawet jego życie. Pomyłki sędziowskie się zdarzają, wiadomo, że tutaj pole manewru jest mocno ograniczone, ale takich incydentów absolutnie nie możemy zrozumieć. Nie potrafię nawet tego odpowiednio nazwać, a nie chciałbym używać słów, za które ja sam mógłbym mieć kłopoty. Komuś się chyba coś pomyliło ze sztukami walki - powiedział prezes Lecha, Karol Klimczak.

Duszenie Kownackiego przez Malarza jest zdaniem sternika poznańskiego klubu czymś absolutnie niedopuszczalnym. - Są zdjęcia, na których widać, że Guilherme już na końcu odciąga rękę Malarzowi, by ten nie zrobił krzywdy Kownackiemu. Do naszego protestu dołączymy zresztą bogaty materiał dowodowy - dodał.

Pod bramką Legii doszło do dużej awantury. Na boisko wbiegł m. in. rezerwowy golkiper Lecha Jasmin Burić, za co dostał czerwoną kartkę. Malarz natomiast za swoje zachowanie zobaczył tylko żółty kartonik.

- Domagamy się anulowania kary dla Jasmina, która jest niezrozumiała zwłaszcza jeśli zestawimy zachowania obu bramkarzy. Coś tu jest nie tak. Mówimy o piłce nożnej, którą oglądają miliony ludzi, także młodzież. Malarz powinien już teraz przepraszać, bo to on był agresorem - zaznaczył Klimczak.

Źródło artykułu: