Biała Gwiazda zagra przy Bułgarskiej 17 drugi raz w ciągu dziewięciu dni. 16 października, w ramach 11. kolejki Lotto Ekstraklasy krakowianie zremisowali z Kolejorzem 1:1, ratując punkt w doliczonym czasie gry II połowy.
- Zdajemy sobie sprawę z tego, że wracamy do Poznania na trudny teren. Jak w europejskich pucharach: najlepiej nie stracić bramki na wyjeździe, a jeśli się uda, to zaatakować i coś strzelić, co daje przewagę przed rewanżem - mówi trener Wisły, Dariusz Wdowczyk.
- Jesteśmy świadomi tego, że Lech jest silnym zespołem. Ostatnio z Legią przy Łazienkowskiej zagrał bardzo solidnie i będzie podrażniony niezasłużoną porażką. Niezasłużoną, bo bramka padła z ewidentnego spalonego. Lech na pewno będzie chciał się odbudować w Pucharze Polski - dodaje Wdowczyk.
We wspominanym meczu ligowym Wisła zaprezentowała się z bardzo dobrej strony, ale trener Białej Gwiazdy nie wziąłby "w ciemno" remisu 1:1.
ZOBACZ WIDEO Rafał Patyra: Nawałce zaczynają się wymykać lejce z rąk
- Teoretycznie jest to dobry wynik na boisku rywala przed rewanżem u siebie i do tego bramka zdobyta na wyjeździe. To dobry wynik, ale będziemy walczyli o zwycięstwo. Jesteśmy już naprawdę blisko finału. Musimy się skupić na tym, co było dobrego w meczu ligowym z Lechem. Po tym spotkaniu jedziemy do Poznania pełni optymizmu - zapewnia Wdowczyk.
Wisła zamierza we wtorek zagrać w ten sam sposób, co przed dziewięcioma dniami: - Niewiele trzeba zmieniać w naszym planie. Będzie parę rzeczy do poprawki, ale ten plan, który mieliśmy, wydaje się być dobry. Prawdopodobnie zamiast Formelli wyjdzie Makuszewski i to ustawienie, którym grał ostatnio Lech na Legii też nie będzie miało miejsce, bo myślę, że Marcin Robak wróci do ataku.