Sankcje to efekt incydentów, do których doszło 2 maja na PGE Narodowym. Podczas starcia Legii z Lechem fani obu drużyn odpalili race, a z sektorów zajmowanych przez sympatyków Kolejorza środki pirotechniczne rzucano na boisko, przez co sędzia Szymon Marciniak kilkakrotnie przerywał grę.
W efekcie Komisja Dyscyplinarna PZPN postanowiła, że wszystkie domowe spotkania lechitów w Pucharze Polski w sezonie 2016/2017 odbędą się bez udziału publiczności. Przez ostatnie miesiące sprawa była nieco zapomniana, bo poznaniacy rozgrywali pojedynki poprzednich rund na wyjazdach, w ćwierćfinale jednak czeka ich już dwumecz i we wtorek wystąpią u siebie.
Kara ma obowiązywać do końca sezonu, zatem także po ewentualnym awansie do półfinału. Na razie jednak nikt w stolicy Wielkopolski nie myśli o działaniach, które mogłyby doprowadzić do jej złagodzenia. - Przejdźmy Wisłę Kraków, a jeśli to nam się uda, pomyślimy co dalej - zaznaczył prezes Kolejorza, Karol Klimczak.
Jakie są straty finansowe wynikające z zamknięcia stadionu na starcie z Białą Gwiazdą? - Nie chciałbym w tej chwili rozmawiać w takich kategoriach. Dziennikarze zadają takie pytania, ale najważniejsze jest to, że piłkę nożną robi się dla ludzi. Kibice powinni ją oglądać zarówno w telewizji, jak i na trybunach. Szkoda, że we wtorek ich nie będzie, bo to już dość wysoka runda i stawka rośnie - dodał Klimczak.
ZOBACZ WIDEO Łukasz Trałka: Chcieliśmy grać z kontrataku
{"id":"","title":""}