Tomasz Tułacz: Do Szczecina nie pojedziemy tylko na wycieczkę

Newspix / Michał Stańczyk/Cyfrasport / Piłkarze Puszczy Niepołomice i Pogoni Szczecin przed pierwszym meczem 1/4 finału Pucharu Polski
Newspix / Michał Stańczyk/Cyfrasport / Piłkarze Puszczy Niepołomice i Pogoni Szczecin przed pierwszym meczem 1/4 finału Pucharu Polski

Puszcza Niepołomice przegrała 1:2 z Pogonią Szczecin pierwszy mecz w ćwierćfinale Pucharu Polski. - Zdobyta bramka sprawia, że do Szczecina nie pojedziemy tylko na wycieczkę - powiedział trener Tomasz Tułacz.

Drużyna z Małopolski wyeliminowała z Pucharu Polski dwóch przedstawicieli Lotto Ekstraklasy: Lechię Gdańsk i Koronę Kielce. Po pierwszym meczu szansa wyrzucenia za burtę Pogoni Szczecin jest niewielka. Puszcza Niepołomice przegrała na własnym stadionie 1:2.

- Wiedzieliśmy, z kim się spotykamy i o jaką walczymy stawkę. Jestem zadowolony, że Pogoń zagrała z nami na 100 procent swoich możliwości. Rywal jest na fali wznoszącej. Przed przyjazdem do Niepołomic wygrał z Legią i Arką, wcześniej rozgromił Bruk-Bet. Chcemy godnie spożytkować zdobyte doświadczenie - przypomniał Tomasz Tułacz, trener Puszczy Niepołomice.

Drużyna Tułacza straciła gole po strzałach z obrębu pola karnego. Do jej bramki trafili Ricardo Nunes i Adam Frączczak. Pogoń grała skutecznie i dojrzale, a Puszcza choć walczyła, oddała przez godzinę tylko jedno celne uderzenie.

- Piłkarze nie odstawali pod względem ambicjonalnym i wolicjonalnym, ale piłkarsko byliśmy słabsi od Pogoni. Rozczarowało nas, że nie spełniliśmy wszystkich założeń, nie uniknęliśmy pewnych błędów. Szczególnie przy pierwszym, niepotrzebnym golu zostawiliśmy rywala samego, a Matras przedarł się przez naszą formację - analizował Tułacz.

ZOBACZ WIDEO Zapłakany, chciał uciekać. Oto początki Cristiano Ronaldo. Wróci jeszcze do domu?

Po stracie dwóch bramek Puszczę było stać na jeszcze jeden szturm, który zaowocował golem kontaktowym Marcina Orłowskiego. Poprawił on sytuację niepołomiczan w dwumeczu, a także uszczęśliwił rekordową liczbę kibiców na stadionie.

- Ten gol daje nam promyk nadziei przed rewanżem, że zanim stracimy w nim bramkę, a postaramy się o to jak najdłużej, będziemy walczyć o dobry wynik. Chcemy pokazać się w Szczecinie z jak najlepszej strony. Nie pojedziemy tam tylko na wycieczkę, a to był cel minimum - powiedział Tułacz.

I dodał: - Każda historia kiedyś się kończy i wtedy w sporcie trzeba zaczynać nową passę. W tym roku przegrywamy u siebie bardzo rzadko, a z Andrzejem Sobieszczykiem w składzie po raz pierwszy w historii.

Rewanż w Szczecinie zostanie rozegrany prawdopodobnie 30 listopada.

Komentarze (0)