Thomas Tuchel od początku swojej pracy w Dortmundzie stawia między słupkami na Szwajcara Romana Burkiego. Wieloletni podstawowy bramkarz Roman Weidenfeller w minionym sezonie występował w Lidze Europy, a teraz trener postanowił stawiać na niego tylko w Pucharze Niemiec.
W środowym pojedynku z Unionem Berlin zawodnicy Borussii mieli niespodziewane problemy i losy rywalizacji rozstrzygał dopiero konkurs rzutów karnych. W nim świetnie spisał się 36-letni golkiper, broniąc dwa uderzenia przeciwników. Strzał kolejnego piłkarza Unionu zatrzymał się na poprzeczce i wszystko było jasne już po trzeciej kolejce.
- Specjalistą od rzutów karnych raczej nigdy nie byłem - komentował po meczu zadowolony Weidenfeller, który wcześniej w trakcie kariery obronił 10 spośród 54 strzałów z jedenastu metrów.
- To był dla mnie bardzo emocjonalny występ. Wszyscy wiedzą, że Borussia jest niezwykle ważna w moim życiu i chciałem to potwierdzić - przyznał bramkarz, który z sukcesu cieszył się wraz z fanatycznymi kibicami klubu z Dortmundu.
Weidenfellera, który w 2017 roku po 15 latach najprawdopodobniej pożegna się z Borussią i być może zakończy zawodową karierę, czeka jeszcze co najmniej jeden występ na Signal-Iduna Park. Żółto-czarni w losowaniu 1/8 finału Pucharu Niemiec trafili na Herthę BSC, którą podejmą 8 lutego.
ZOBACZ WIDEO Zobacz show Kamila Grosickiego. Dwie bramki! [ZDJĘCIA ELEVEN]