- Dlaczego miałbym oszczędzać zawodników na mecz z Realem? Co z tego, że się zbliża Liga Mistrzów? Mamy mecz ligowy. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy wybierali sobie mecze, w których mamy grać na pół gwizdka - zapowiedział Jacek Magiera. Trener Legii dotrzymał słowa. Na murawę Kolporter Areny od pierwszej minuty wybiegli m.in. Nemanja Nikolić, Michał Pazdan czy Miroslav Radović.
Do kilku zmian doszło za to u gospodarzy. I nie chodzi tu tylko o roszadę na ławce trenerskiej. Sławomir Grzesik, tymczasowy opiekun złocisto-krwistych, doszedł do wniosku, że wstrząs w wyjściowej jedenastce jest potrzebny. Efekt? Między słupki po raz pierwszy od 4 marca wskoczył Zbigniew Małkowski. Na prawą obronę wrócił Vladislavs Gabovs, swoją szansę otrzymał też Vanja Marković. To wszystko miało sprawić, że seria pięciu porażek z rzędu odejdzie w zapomnienie.
I pierwsze minuty były wręcz sensacyjne. Gospodarze grali jak za starych, dobrych lat. Z zębem, pomysłem, nie czekając na to co zrobi mistrz Polski. Dzięki właśnie takiej postawie już w 8. minucie, po faulu Arkadiusza Malarza na Bartoszu Rymaniaku, zyskali rzut karny. Wykorzystał go Miguel Palanca. Zaskoczeni? To nic. Pięć minut później było 2:0. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego futbolówka trafiła na dalszy słupek. Był tam Rafał Grzelak i mocnym strzałem uradował wyjątkowo liczną kielecką publiczność.
- Zwycięstwo jest naszym obowiązkiem - mówił Magiera. Jego podopieczni po przespanym początku nie mieli wyjścia, musieli ruszyć do przodu. Nieśmiały sygnał do walki dał Radović. Próbę z dystansu Serba zatrzymał Małkowski. Znacznie lepiej przymierzył Guilherme. Brazylijczyk tuż przed upływem pół godziny gry oszukał obrońcę Korony i trafiając w okienko zmniejszył straty Wojskowych.
ZOBACZ WIDEO Michał Listkiewicz: Boniek zrobi wszystko, by być dobrze zapamiętanym (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
Spotkanie przy Ściegiennego było otwarte. Miejscowi wcale nie murowali dostępu do własnej bramki. Dłużej przy piłce utrzymywali się co prawda legioniści, ale ciężko było im dojść do stuprocentowej okazji. Tych szukali też koroniarze. Robili to głównie po kontratakach oraz stałych fragmentach i w 44. minucie byli blisko. Znów dośrodkowanie, znów niepewnie zachował się Malarz, lecz tym razem 36-latek miał szczęście, bo pozostawionemu bez opieki Palance zabrakło precyzji.
Druga część już od początku zwiastowała emocje. Zadbał o to Palanca. Hiszpan szybko obejrzał drugą żółtą kartkę, osłabiając tym samym swoją drużynę. Korona musiała się bronić, co w ostatnich tygodniach nie wychodzi jej najlepiej. Było tak i tym razem. Zawodnicy Grzesika stawiali opór do 57. minuty, gdy kiks Guilherme okazał się doskonałą asystą. Pożytek zrobił z niej król strzelców ubiegłego sezonu, Nemanja Nikolić.
Legia nie rezygnowała. Miała też szczęście po swojej stronie, bo to głównie dzięki niemu niedługo później wyszła na prowadzenie. "Swojaka" na swoim koncie zapisał Bartosz Rymaniak. Ostatnia w tabeli Korona wyglądała na lekko zagubioną, tym bardziej, że boisko z powodu kontuzji opuścił robiący dużo wiatru "Ryba".
Wystarczyło jedno wyjście z atakiem, zbyt agresywne wejście Michała Pazdana i siły zostały wyrównane. Reprezentant Polski wyraźnie przesadził z agresją i zaserwował kibicom ciekawą końcówkę. W niej o gola walczył Prijović. Szwajcar miał tzw. patelnię, lecz uderzył prosto w Małkowskiego.
Co nie udało się wtedy, powiodło się w 83. minucie. Prijović dostał podanie z prawej strony i przypieczętował triumf Legii. Przyjezdni pokazali charakter i odwrócili losy meczu. Koronie zadziorność nie wystarczyła i w Kielcach zaczyna się robić naprawdę gorąco. Kto ogarnie ten chaos?
Sebastian Najman z Kielc
Korona Kielce - Legia Warszawa 2:4 (2:1)
1:0 - Miguel Palanca 8'
2:0 - Rafał Grzelak 13'
2:1 - Guilherme 29'
2:2 - Nemanja Nikolić 57'
2:3 - Bartosz Rymaniak 61' (sam.)
2:4 - Aleksandar Prijović 83'
Składy:
Korona Kielce: Zbigniew Małkowski - Vladislavs Gabovs, Bartosz Rymaniak, Radek Dejmek, Ken Kallaste - Jacek Kiełb (63' Dani Abalo), Rafał Grzelak, Vanja Marković (80' Marcin Cebula), Mateusz Możdżeń, Miguel Palanca - Michał Przybyła (73' Jakub Kotarzewski).
Lega Warszawa: Arkadiusz Malarz - Łukasz Broź, Jakub Rzeźniczak, Michał Pazdan - Guilherme, Thibault Moulin, Tomasz Jodłowiec (55' Aleksandar Prijović), Vadis Odjidja-Ofoe, Miroslav Radović, Kasper Hamalainen (46' Michał Kucharczyk) - Nemanja Nikolić (73' Jakub Czerwiński).
Czerwone kartki: Miguel Palanca /49' - za drugą żółtą/ (Korona) oraz Michał Pazdan /70' - druga żółta kartka/ (Legia).
Żółte kartki: Radek Dejmek, Miguel Palanca, Marcin Cebula, Ken Kallaste (Korona).oraz Michał Pazdan (Legia).
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).
Widzów: 8477.