Przełamanie Błękitnych Stargard po efektownej kanonadzie

W 15. kolejce II ligi piłkarze Błękitnych Stargard rozgromili Olimpię Elbląg 4:0. W ten sposób odczarowali swój stadion, gdzie na zwycięstwo musieli czekać od 20 sierpnia.

Stargardzianie dawno nie zagrali tak efektownie. Ich składne akcje zakończyły się czterema golami. Na listę strzelców dwukrotnie wpisał się Bartosz Flis. Po jednym trafieniu dołożyli także Michał Magnuski i wracający do gry Piotr Wojtasiak. Pomocnik potrzebował zaledwie trzech minut po wejściu na boisko, żeby ustalić wynik spotkania.

- Olimpia to drużyna, która chce grać w piłkę. Tak, jak my w tej lidze stara się stworzyć widowisko. Nie staje 11 zawodnikami z tyłu i nie czeka na kontrę. Zawsze strzelona bramka dodaje skrzydeł. Nareszcie zagraliśmy tak, jak się powinno to robić na swoim stadionie, od początku zdeterminowani i zmotywowani - powiedział trener Błękitnych Stargard, Krzysztof Kapuściński.

- Mieliśmy dobre informacje o Olimpii. Chyba się dobrze przygotowaliśmy. Wiedzieliśmy, że ruszy na nas wysoko i będzie chciała opanować środek pola. Jest napastnik Piceluk, który miał otrzymywać piłki. Udało nam się go odciąć i zminimalizować sytuacje. Graliśmy konsekwentnie. Cały tydzień był optymistyczny, bo widziałem to po chłopakach. Zupełnie inaczej niż dokładnie rok temu. Cieszy, że ta drużyna pomimo końcówki rundy dalej chce wygrywać i cieszy się grą - dodał szkoleniowiec.

Jego zespół zdobył w tym sezonie 21 punktów i oddalił się od strefy spadkowej na siedem "oczek". Bliżej mu do czwartej lokaty premiowanej barażem o I ligę. Przed własną publicznością do sobotniego meczu faktycznie jednak zawodził. Wygrał tylko raz i strzelił sześć bramek. Z Olimpią Elbląg znacząco poprawił ten dorobek. Przerwał również inną serię, czterech meczów bez zwycięstwa w II lidze. Co spowodowało nagły wzrost formy? - Słabsze mecze się zdarzają. Taki mieliśmy w Bytomiu. Z Odrą Opole byłoby inaczej, gdybyśmy strzelili rzut karny. Pewnie mielibyśmy szansę wygrania. Z Polonią Warszawa zawodnicy zostawili masę zdrowia. Miło było na to popatrzeć pomimo remisu 1:1 - tłumaczył Kapuściński.

Powodów do radości nie miał natomiast trener beniaminka, choć w całym sezonie Olimpia prezentuje się dobrze. Przed sobotnim meczem miała tyle samo punktów, co Błękitni. - Trudno powiedzieć coś pozytywnego o moim zespole i nie mam takiego zamiaru. Bardzo wydatnie pomogliśmy gospodarzom w odniesieniu wysokiego zwycięstwa poprzez swoją postawę szczególnie w pierwszych 45 minutach. Wygrał zespół zasłużenie lepszy. Mieliśmy swoje okazje, ale i Błękitni również stwarzali sytuacje. Zespół bardziej dynamiczny, kreatywny wygrał. W kilku przypadkach pomyliliśmy się personalnie z wyborem składu, ale to już nasza wewnętrzna sprawa - oceniał Adam Boros.

ZOBACZ WIDEO Skorupski na remis ze Szczęsnym. Bramkarz Empoli zatrzymał Romę. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (0)