Ruch Chorzów szuka dna? Czy to już?

WP SportoweFakty / Roksana Bibiela
WP SportoweFakty / Roksana Bibiela

Koszmar Ruchu Chorzów trwa. Finansowo klub, pomimo zaprzeczeń właścicieli, ciężko zipie. Teraz Niebiescy zaczęli dołować także sportowo. Ruch osiągnął dno czy najgorsze wciąż przed nim?

W tym artykule dowiesz się o:

Było lato 2013 roku, Ruch Chorzów pokonał na własnym stadionie Legię Warszawa 2:1 i była to wielka niespodzianka. Szczęśliwy Dariusz Smagorowicz głosił wówczas: Dograć sezon, utrzymać się, a potem będzie lepiej. Po ówczesnych rozgrywkach Ruch... zajął miejsce na podium, mimo że w międzyczasie musiał przyjąć tęgie lanie w Białymstoku z Jagiellonią (porażka 0:6). Lepiej jednak później nie było, oczywiście w sensie ekonomicznym.

Chorzowianie latem 2014 roku byli o krok, a właściwie o rzut karny od awansu do Ligi Europejskiej, a występy w niej mogły uzdrowić finansowo zadłużony po uszy klub, który przecież w 2005 roku został uratowany przez Mariusza Klimka i kilku innych pasjonatów.

Bomba wybuchła w marcu 2016 roku, kiedy okazało się, że klub zaciągał lichwiarskie pożyczki. Ruchowi pomogło miasto, ale działacze pieniądze muszą oddać. Pierwszą ratę należało zwrócić do końca października. Z 6 milionów działacze przelali na konto Chorzowa 1,5 miliona złotych, kolejne 3,5 miliona zostanie zwrócone wkrótce, a reszta? Miasto na milion złotych będzie musiało poczekać. Pełniący obecnie funkcję prezesa Aleksander Kurczyk apeluje o cierpliwość. Największym problemem jest, że oprócz sytuacji finansowej zespół rozjechał się sportowo.

Piątkowa klęska z Lechem Poznań jest obrazem obecnej sytuacji ekonomicznej klubu, który żyje niemal wyłącznie dzięki wpływom z praw telewizyjnych. Spadek z Lotto Ekstraklasy byłby końcem tego Ruchu, jaki znamy. Co gorsza, chorzowianie zostaliby bez nowego stadionu, bo część pieniędzy przeznaczona na jego budowę została... pożyczona klubowi.

ZOBACZ WIDEO Legia - Real. Bartosz Bereszyński: Memy o mnie? Każdy zaszedł Ronaldo za skórę

Brak środków jest coraz bardziej widoczny niemal wszędzie. Już od dłuższego czasu piłkarze nie wyjeżdżają na przedmeczowe zgrupowania przed spotkaniami na własnym stadionie, a przed bliższymi wyjazdami również nocują w domach. Podczas przerwy na mecze reprezentacji zespół miał udać się na zgrupowanie, ale ostatecznie na takowe nie wyjedzie.

Szansę na modną ostatnio "dobrą zmianę" było powołanie na stanowisko prezesa Janusza Patermana. Chorzowski restaurator po miesiącu został jednak odwołany. Różnie mówiło się o powodach dymisji. Pewne jest, że Ruch stracił szansę na nowe otwarcie, a może nawet nowych sponsorów. Aktualnie piłkarze Niebieskich grają w koszulkach z orłem widniejącym na herbie Górnego Śląska. O firmach, które chciałyby wykupić miejsce z przodu koszulek nie słychać. Obecnie klubem zarządza Aleksander Kurczyk, ale większościowym udziałowcem jest znienawidzony przez kibiców Dariusz Smagorowicz. Ten pierwszy był świadomy faktu, że ówczesny prezes (Dariusz Smagorowicz) zaciągał w Bydgoszczy wysoko oprocentowane pożyczki. Aktualnie Kurczyk jawi się jako ten, który ratuje Ruch. Kibice widzą w nim jednak przedłużenie ręki Smagorowicza, a ten zarządza wszystkim z tyłu.

Wcześniej nieudolność działaczy przykrywały wyniki sportowe. Teraz jednak już nawet Waldemar Fornalik nie jest w stanie co chwilę budować wszystkiego niemal od zera. Wszak z graczy, którzy w ostatnich latach odeszli z klubu można stworzyć silny zespół. Ostatnimi ubytkami były transfery Matusa Putnocky'ego (odszedł za darmo) oraz Mariusza Stępińskiego, a wcześniej z klubu odeszli m.in. Filip Starzyński czy Grzegorz Kuświk. Sztukować można długo, ale w końcu i krawcowi skończyć może się coraz gorszej jakości materiał.

Co czeka Ruch? Spadek z Lotto Ekstraklasy może zakończyć się ogłoszeniem upadłości i zaczynaniem wszystkiego od zera, ewentualnie od IV ligi. W przypadku zażegnania kryzysu i otrzymania licencji, Ruch w sezonie 2017/2018 przeniesie się na Stadion Śląski. Przed laty Dariusz Smagorowicz przekonywał, że to będzie nowy rozdział dla chorzowian. Coraz więcej osób wątpi w powodzenie śmiałego planu. Problemem Niebieskich jest brak podstaw, czyli własnego, nowoczesnego stadionu na kilkanaście tysięcy kibiców oraz władz oddanych Ruchowi - najbardziej utytułowanemu klubowi w Polsce.

Komentarze (0)