Lechia - Pogoń: gdańszczanie stracili fotel lidera na koniec rundy

PAP / Adam Warżawa
PAP / Adam Warżawa

W meczu 15. kolejki Lotto Ekstraklasy Lechia Gdańsk zremisowała 1:1 z Pogonią Szczecin. Przez stratę dwóch punktów w kolejnym spotkaniu przez gdańszczan, to Jagiellonia wygrała I rundę.

Ten mecz miał być dla Lechii Gdańsk okazją do zapewnienia sobie tytułu mistrza I rundy. Pogoń była po trzech zwycięstwach z rzędu. Szczecinianie mogli wyśrubować serię zwycięstw z rzędu do czterech. Pierwsza połowa mogła się podobać i było widać, że grają drużyny z ambicjami. Dużo się jednak zmieniło po przerwie.

Już pierwsza akcja gości mogła mieć opłakany rezultat dla gospodarzy. Po strzale Mateusza Matrasa piłka wpadła do bramki Lechii. Arbiter odgwizdał jednak spalonego. Lechiści dobrze zareagowali na ten alarm. Choć od razu nie ruszyli do frontalnych ataków, tylko wyczekali na odpowiedni moment i boleśnie ukłuli.

W 9. minucie Jakub Wawrzyniak popędził lewą stroną boiska i wrzucił piłkę wprost pod nogi Rafała Wolskiego. Ten huknął w stronę bramki Pogoni i mimo interwencji Dawida Kudły, strzelił swojego pierwszego gola w sezonie. Lechia zdążyła już przyzwyczaić kibiców do tego, że nawet przy korzystnym rezultacie nie stawia autobusu we własnym polu karnym.

Znakomite szanse na podwyższenie wyniku mieli Lukas Haraslin, Milos Krasić, Marco Paixao, czy Michał Chrapek. Za każdym razem albo brakowało celności - jak przy słupku Paixao, albo znakomicie pomiędzy słupkami spisywał się Kudła - jak przy bombie Krasicia. W Pogoni trójkową akcję w najgorszy możliwy sposób zepsuł Adam Gyurcso.

ZOBACZ WIDEO Jacek Magiera: nie boję się o motywację moich zawodników (Źródło: TVP S.A.)

{"id":"","title":""}

Gdy pierwsza połowa dobiegała końca, akcję ostatniej szansy przeprowadziła mało aktywna wcześniej w ofensywie Pogoń. Adam Frączczak wszedł odważnie w pole karne. Piłkarz Pogoni przepychał się z Mario Malocą i padł na murawę. Arbiter po konsultacjach z sędzią liniowym zdecydował się podyktować jedenastkę mimo protestów piłkarzy Lechii. Poszkodowany najpierw wziął do ręki wafelka, zjadł go, wyrzucił papierek za pole gry, a następnie podszedł do piłki i wyrównał wynik. Tuż po tej sytuacji skończyła się pierwsza połowa i piłkarze obu drużyn mogli zejść do szatni, by przy okazji również uzupełnić braki kaloryczne.

Po powrocie z szatni szczególnie Lechia wyglądała gorzej na boisku. Drużyna, którą prowadzi Piotr Nowak nie potrafiła już konstruować ataków i stwarzać sobie bramkowych szans. Stuprocentową szansę mieli natomiast szczecinianie. Na 20 minut przed końcem regulaminowego czasu gry sam na sam z Vanją Milinkoviciem-Saviciem wyszedł Spas Delew, ale koszmarnie spudłował.

Z biegiem czasu to Lechia zaczęła atakować coraz śmielej, jednak ultraofensywne usposobienie Pogoni w ciągu ostatnich dwudziestu minut przeszkadzało jej w konstruowaniu składnych akcji. Spotkanie zakończyło się remisem, co bardziej z pewnością cieszy ekipę gości.

Lechia Gdańsk - Pogoń Szczecin 1:1 (1:1)
1:0 - Wolski 9'
1:1 - Frączczak 45+1' (k.)

Składy:

Lechia Gdańsk: Vanja Milinković-Savić - Joao Nunes (78' Paweł Stolarski), Mario Maloca, Rafał Janicki, Jakub Wawrzyniak - Lukas Haraslin (72' Sebastian Mila), Simeon Sławczew, Michał Chrapek (87' Bartłomiej Pawłowski), Rafał Wolski, Milos Krasić - Marco Paixao.

Pogoń Szczecin: Dawid Kudła - Cornel Rapa, Sebastian Rudol, Mateusz Lewandowski, Ricardo Nunes - Mateusz Matras, Rafał Murawski - Spas Delew, Takafumi Akahoshi (90+3' Dawid Kort), Adam Gyurcso (65' Kamil Drygas) - Adam Frączczak (80' Łukasz Zwoliński).

Żółte kartki: Sławczew, Janicki (Lechia), Nunes, Takahoshi, Kudła (Pogoń).

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).

Widzów: 14 461.

Michał Gałęzewski z Gdańska

Źródło artykułu: