33-latek występuje w ekstraklasie - choć z przerwami - od 2001 roku. Reprezentował barwy Śląska Wrocław, Lecha Poznań, Korony Kielce, Cracovii i Łódzkiego Klubu Sportowego, a od sezonu 2013/2014 jest związany z Górnikiem Łęczna.
Paweł Sasin zaczął sezon w wyjściowym składzie Górnika, ale po 8. kolejce stracił miejsce w "11". Wrócił do niej dopiero na niedzielny mecz z Wisłą Kraków (2:3) i nie wykorzystał szansy. Dwie z trzech bramkowych akcji Biała Gwiazda przeprowadziła stroną Sasina i w ogóle jeśli zagrażała gościom, to właśnie jego strefą.
- Nie od dziś wiadomo, że największy problem mamy na prawej obronie. Przeciwnicy to wiedzą i to wykorzystują. Wisła wykorzystała to w stu procentach. Nie mogę powiedzieć, że mam na tej pozycji zawodnika, który zamknie tę strefę. Przeliczyłem się - mówi trener Górnika, Andrzej Rybarski.
Opiekun łęcznian największe pretensje ma do Sasina za sytuację z 8. minuty, po której Wisła objęła prowadzenie 1:0.
- To było niewłaściwe zachowanie, przez które padła bramka. Gdyby Sasin biegł z Boguskim do końca i gdyby zachował się jak obrońca z napastnikiem, to rywal miałby trudniej o zdobycie bramki albo w ogóle by jej nie zdobył - ocenia Rybarski.
W Krakowie kilku zawodników mocno rozczarowało młodego szkoleniowca: - Czas na poważne rozmowy i poważne ruchy. Niektórych sytuacji na boisku nie powinno być i niektórych ludzi też nie powinno być. Jeśli chcemy grać w ekstraklasie, to prezentujmy poziom ekstraklasy.
ZOBACZ WIDEO Legia - Real. Był Prijo, było party!