W Bukareszcie mieszka około tysiąc Polaków. Na sam mecz eliminacji MŚ do stolicy Rumunii przyjechało ich ponad trzy razy więcej. Na trybunach Arena Nationala sektor gości był wypełniony po brzegi. PZPN sprzedał wszystkie trzy tysiące biletów. Już przed meczem rynek miasta, zwłaszcza ulica Lipscani, oddychała polskim powietrzem. Były tańce, były śpiewy, były też awantury. PZPN w obawie przed zamieszkami, o których prawdopodobieństwie został poinformowany wcześniej, zwrócił się z prośbą o przyjrzenie się sprawie do przedstawicieli UEFA. Do Rumunii zamierzała wybrać się grupa około tysiąca chuliganów.
Podczas samego spotkania na trybunach spokojnie było tylko przez pierwsze pół godziny. W dalszej fazie meczu to tutejsi kibice mocno starali się, by doszło do rękoczynów. Zaczęli od rzucania racami w sektor Polaków, później kierowali materiały pirotechniczne w stronę Łukasza Fabiańskiego. Nieskutecznie. Służby, które odpowiedzialne były za pilnowanie porządku na stadionie, zareagowały dopiero w momencie, gdy kibice byli o krok by na dobre skoczyć sobie do gardeł.
Zachowanie trybun, również ciągłe strzały jak na wojnie od petard hukowych, nie przeszkadzały naszym piłkarzom na boisku. Gospodarze byli wystraszeni. Cofnięci na własnej połowie czekali na kontrataki. I zginęli od własnej broni. Po kilkunastu minutach szybką akcję rozpoczął Kamil Grosicki. Z piłką zaczął biec od połowy boiska. Minął jednego zawodnika, potem jeszcze kilku, kopnął piłkę w polu karnym tak mocno, że ta odbijając się od poprzeczki wpadła do bramki Cipriana Tatarusanu. "Grosik" jeszcze szybciej pobiegł po golu do ławki rezerwowych. Tam czekał na niego uśmiechnięty i oklaskujący go Adam Nawałka. Selekcjoner wyściskał się z piłkarzem Rennes, jak podczas urodzinowego przyjęcia. Piłkarz zadedykował mu gola. Jakby po ostatnich zgrzytach w reprezentacji chciał powiedzieć: "dziękuję za kolejną szansę". Miłość trenera i pomocnika nie jest łatwa. To związek, w którym czasem trzaśnie się drzwiami, ale zawsze się wraca. Grosicki jest w kadrze jak maszyna. Odkąd Nawałka jest trenerem, strzelił 9 goli i miał 11 asyst.
Selekcjoner zyskał wdzięczność drużyny. Nie wykluczył z kadry żadnego piłkarza zamieszanego w "aferę alkoholową". Nad pracą Nawałki już przed meczem rozpływał się szkoleniowiec Rumunów, Christoph Daum. - Pracuje z piłkarzami indywidualnie nad ich pewnością siebie, potrafi wychodzić z sytuacji kryzysowych. To trener otwarty i przyjaźnie nastawiony, zaraża tym ludzi dookoła - to laurka szczególnie cenna, bo od trenera, który zdobywał mistrzostwo Turcji, Austrii i Niemiec. Daum trafił w punkt. W Bukareszcie znowu widać było drużynę.
ZOBACZ WIDEO "Parę łez poleciało". Milik szczerze o kontuzji
Rumuni nie byli w stanie w żaden sposób zagrozić naszej reprezentacji. Raz niebezpiecznie uderzył Vlad Chiriches, ale dobrze spisał się Łukasz Fabiański. Widzący to kibice próbowali wziąć sprawy w swoje ręce. Najpierw gwizdał i ryczał cały stadion, gdy przy piłce był zawodnik w czerwonej koszulce. Gdy to nie pomogło, fani gospodarzy znowu sięgnęli po petardy. Jedna z nich wybuchła pod nogami Roberta Lewandowskiego. Ogłuszony kapitan długo trzymał się za głowę przewracając się po murawie. Na szczęście skończyło się na strachu, nic mu się nie stało i napastnik Bayernu Monachium wrócił do gry za kilka minut.
I po co było drażnić lwa? Lewandowski w końcówce meczu sam ogłuszył tutejszych kibiców. Dostał podanie od rezerwowego Łukasza Teodorczyka, ograł obrońców Rumunii i mocnym strzałem w długi róg pokonał Tatarusanu. Stadion zamilkł, a ludzie zaczęli go opuszczać, gdy nasz kapitan strzelił drugiego gola - z rzutu karnego, którego sam wywalczył.
Biało-czerwoni w tych eliminacjach wychodzili na prowadzenie w każdym meczu. Po raz pierwszy nie stracili w nich gola. Po kolejnym meczu walki dopisujemy kolejne trzy punkty. Tak będą wyglądały te kwalifikacje. Czasem siermiężne, pełne spięć i boiskowych awantur. Ale ich liderem jest Polska.
Z Bukaresztu Mateusz Skwierawski
Rumunia - Polska 0:3 (0:1)
0:1 - Kamil Grosicki 11'
0:2 - Robert Lewandowski 82'
0:3 - Robert Lewandowski 90'
Rumunia: Ciprian Tatarusanu - Romario Benzar, Alin Tosca, Ovidiu Hoban (46. Andrei Prepelita), Vlad Chiriches - Alexandru Chipciu, Adrian Popa (46. Florin Andone), Razvan Marin, Bogdan Stancu, Dragos Grigore - Nicolae Stanciu (82. Claudiu Keseru).
Polska: Łukasz Fabiański - Łukasz Piszczek, Kamil Glik, Michał Pazdan, Artur Jędrzejczyk - Grzegorz Krychowiak (70. Krzysztof Mączyński), Karol Linetty - Jakub Błaszczykowski, Piotr Zieliński (80. Łukasz Teodorczyk), Kamil Grosicki (89. Sławomir Peszko) - Robert Lewandowski.
Żółte kartki: Benzar, Sapunaru, Andone (Rumunia)
Sędziował: Damir Skomina (Słowenia)
Widzów: 48 531