W tym artykule dowiesz się o:
Łukasz Fabiański - 7: Polskiemu bramkarzowi ciężko było zapracować na notę marzeń, bo obrońcy nie dopuścili Rumunów do wielu sytuacji. Fabiański bronił jednak bez zarzutu. W 32. minucie zatrzymał uderzenie Vlada Chirichesa po dobrze rozegranym przez rywali rzucie wolnym. Pewnie interweniował przy dośrodkowaniach, nie "pękał", ale miał też nadspodziewanie spokojny wieczór.
Skala ocen 1-10 (wyjściowa 6)
Łukasz Piszczek - 10: Bez cienia przesady można powiedzieć, że to był perfekcyjny występ obrońcy Borussii Dortmund. W tyłach nie popełnił żadnego błędu, grał pewnie, odpowiedzialnie i przy tym wcale nie bał się trudnych rozwiązań. Często też pomagał w ofensywie. W 61. minucie po jego dośrodkowaniu, w doskonałej okazji w piłkę nie trafił Karol Linetty.
Kamil Glik - 6: Momentami poczynał sobie trochę nerwowo, ale nie doprowadził do żadnego zagrożenia pod polską bramką. Nie zasłużył na krytykę, z drugiej strony nie miał w tym meczu interwencji, którymi na długo zapisałby się w pamięci kibiców.
Michał Pazdan - 7: W pierwszej połowie - tak jak cała polska defensywa - nie miał nadmiaru pracy. Tuż po przerwie uprzedził w polu karnym Florina Andone, a rezerwowy Rumunów mógł wtedy poważnie zagrozić Łukaszowi Fabiańskiemu. Solidny występ obrońcy Legii Warszawa.
Artur Jędrzejczyk - 7: Pewny w tyłach, pomocny w ofensywie. Ustrzegł się błędów, a jednocześnie dobrze współpracował z kolegami przy akcjach zaczepnych. Występ "Jędzy" może nie był pamiętny, ale za to solidny.
Skala ocen 1-10 (wyjściowa 6) ZOBACZ WIDEO Jan Tomaszewski: To najlepszy mecz drużyny Nawałki
(źródło: TVP SA)
{"id":"","title":"","signature":""}
Jakub Błaszczykowski - 7: Dobry występ, choć Kubie zabrakło w piątek konkretów. Był widoczny, oddał kilka strzałów i pewnie zasłużyłby na wyższą notę, gdyby tylko pokazał lepsze wykończenie.
Karol Linetty - 6: W pierwszej połowie grał dobrze. Był aktywny i choć nie dokonał niczego spektakularnego, unikał błędów. Po przerwie jednak mocno spuścił z tonu. Najpierw - w 61. minucie - nie trafił w piłkę w polu karnym po świetnej centrze Łukasza Piszczka, a kilka chwil później zaliczył prostą stratę, po której groźnie uderzył Florin Andone. Na szczęście Łukasz Fabiański był na posterunku.
Grzegorz Krychowiak - 7: Dość długo "wchodził" w mecz, ale to zapewne pokłosie nieregularnej gry w Paris Saint-Germain. Z czasem jednak radził sobie coraz pewniej i razem z kolegami na tyle skutecznie zabezpieczał środek pola, że Rumuni przeżywali męki w ofensywie.
Piotr Zieliński - 8: W przeszłości bywał krytykowany, ale mecz z Rumunią zdecydowanie może zaliczyć do udanych. Od samego początku rzucał się w oczy, często próbował uderzać na bramkę gospodarzy. Początkowo te próby były blokowane, ale z upływem czasu Zieliński stawał się coraz groźniejszy. W 37. minucie przytomnie przepuścił piłkę do Jakuba Błaszczykowskiego i ten zakończył akcję strzałem. W 70. minucie natomiast uderzył już sam, ale jego soczysta bomba z dystansu była niecelna.
Kamil Grosicki - 9: Udowodnił w piątek, że przydomek "TurboGrosik" nie jest ani trochę przesadzony. Gdy w 11. minucie wrzucił najwyższy bieg, to przebiegł z piłką pół boiska, ośmieszył kilku rywali i wykonał egzekucję potężnym strzałem. Takich akcji skrzydłowy Stade Rennes miał więcej i był prawdziwym koszmarem dla rumuńskich obrońców.
Skala ocen 1-10 (wyjściowa 6)
Robert Lewandowski - 10: Rumuni nie tyle utrudniali, co wręcz zatruwali mu życie, ale "Lewy" sobie z tego nic nie robił. Siał totalny popłoch w defensywie gospodarzy, bo ci się go zwyczajnie bali. Podjął twardą fizyczną walkę i świetny występ ukoronował bramką na 0:2, a potem jeszcze wywalczeniem i wykorzystaniem rzutu karnego. Czego chcieć więcej?
Skala ocen 1-10 (wyjściowa 6)
rezerwowi:
Krzysztof Mączyński - 7: Wszedł na boisko w 70. minucie i wykonał swoje zadania. Uspokajał grę, porządkował środek pola i Rumunom ciężko było nawet powalczyć o gola honorowego.
Łukasz Teodorczyk - 8: Po meczu z Armenią spadła na niego fala krytyki, ale w piątek pokazał, że może być istotnym ogniwem kadry. Miał wkład w oba gole Lewandowskiego, bo to on zagrywał mu piłkę zarówno wtedy, gdy napastnik Bayernu trafiał na 0:2, jak i wówczas, gdy wywalczył rzut karny, po którym padła trzecia bramka. "Teo" dał kapitalną zmianę!
Sławomir Peszko - bez oceny: Grał zbyt krótko.
Skala ocen 1-10 (wyjściowa 6)