Ultraofensywna gra, brnięcie po bramki, gra bez kompleksów, bezkompromisowość - tak swoje drużyny chcieliby często widzieć kibice. Lechia tak właśnie zagrała w pierwszej połowie z Wisłą Płock. Wprost nie dopuszczała do piłki rywala, ale cóż z tego, skoro w defensywie gdański zespół był nagi i nadziewał się na kontrataki? Po zmianie stron Piotr Nowak się zreflektował. Dużo mądrzejsza Lechia pokazała jak grać, by być liderem Lotto Ekstraklasy.
Lechia Gdańsk w sobotę wróciła do gry na trzech obrońców. Piłkarze znad morza od początku niemal wciąż rozgrywali piłkę, w pierwszej połowie mając 72 procent jej posiadania. Wisła Płock zagęszczała pole gry, przez co z licznych podań gdańskiego zespołu i z uskrzydlających akcji, którymi popisywał się Sławomir Peszko nic nie wynikało.
Tak jak już bywało w meczach Lechii, gdańszczanie grali piłką, a rywale strzelali. Niemogąca się przełamać od sześciu spotkań Wisła Płock w 12. minucie mogła prowadzić już 1:0. Dynamiczną akcję przeprowadził Jose Kante, ale instynktownie obronił Vanja Milinković-Savić.
Lechia zaczęła jednak zbliżać się do płockiej bramki. Brakowało jej celności. Rolę egzekutora przyjął Marco Paixao, który w 23. minucie strzelał efektowną przewrotką, a 5 minut później uderzył technicznie z dystansu. Za każdym razem zabrakło mu metra-dwóch, by trafić pomiędzy słupki.
ZOBACZ WIDEO Przerwana kariera Cezarego Wilka. "Złość miesza się ze smutkiem"
Gdy wydawało się, że Lechia Gdańsk wkrótce zdobędzie upragnioną bramkę, ze znakomitej strony pokazali się płocczanie. Znakomitym podaniem piętą popisał się Kante, a Piotr Wlazło oddał piłkę do Giorgiego Merebaszwilego. Ten całą akcję zakończył soczystym strzałem w okienko bramki Lechii i otworzył wynik.
Chwilę później powinno być już 0:2. Jose Kante urwał się gdańskiej obronie i stanął sam na sam z Milinkoviciem-Saviciem. Jak się okazało ani Gwinejczyk nie strzelił gola, ani Serb piłki nie obronił. Napastnik Wisły mógł zrobić z piłką wszystko. Zdecydował się na efektowny, wprost bezczelny lob i trafił prosto w poprzeczkę. To był już wyraźny sygnał dla Lechii, by gdańszczanie w końcu wzięli się za siebie. Podobnego zdania były trybuny, które wyrażały swoje zdanie poprzez coraz bardziej śmiałe gwizdy.
Zrobił się mecz w Gdańsku. Tuż przed przerwą bohaterem Wisły stał się Seweryn Kiełpin, który nogami z linii bramkowej wybronił piłkę strzeloną przez Marco Paixao. Wisła momentalnie skontrowała, ale gdy strzelał Wlazło, pewnie obronił Milinković-Savić. Mimo coraz większych starań Lechii, gdańszczanom nie udało się wyrównać.
W końcu kibice z Gdańska mieli powody do radości. Bohater Wisły z I połowy, Giorgi Merebaszwili sfaulował w polu karnym Jakuba Wawrzyniaka. Gruzin mógł się cieszyć, że tym razem sędzia Mariusz Złotek go oszczędził i nie pokazał drugiej żółtej kartki - kilka minut wcześniej Merebaszwili po raz pierwszy został upomniany.
Karnego wprost nie wykorzystał Grzegorz Kuświk, ale dobił swój strzał i wyrównał wynik spotkania. Chwilę później na boisku zrobiło się bardzo gorąco. Arbiter w ciągu siedmiu minut pokazał siedem żółtych kartek! Stało się jasne że ten, kto szybciej schłodzi głowy, będzie bliżej osiągnięcia celu.
Lechia na jedenaście minut przed końcem powinna wyjść na upragnione prowadzenie. Błąd popełnił Kamil Sylwestrzak i piłka doszła do niekrytego przez nikogo Lukasa Haraslina. Słowak strzelił z woleja, ale Kiełpin znakomicie ją sparował. Drużyna Piotra Nowaka brnęła po zwycięstwo i w końcu dopięła swego. Po znakomitej akcji Pawła Stolarskiego wślizgiem pomiędzy nogi bramkarza Wisły strzelił Kuświk, który po raz drugi pokazał, że ma patent na płocki zespół.
Wisła starała się jeszcze odmienić losy gry, ale najbliżej strzelenia gola był Sebastian Mila, którego strzał wybronił rywal. Lechia wygrała 2:1, jest nowym liderem Lotto Ekstraklasy, a co najważniejsze wygląda na to, że gdańszczanie w końcu zrozumieli jak mając taki potencjał kadrowy należy wygrywać mecze.
Lechia Gdańsk - Wisła Płock 2:1 (0:1)
0:1 - Merebaszwili 28'
1:1 - Kuświk 60'
2:1 - Kuświk 81'
Lechia Gdańsk: Vanja Milinković-Savić - Rafał Janicki, Mario Maloca, Jakub Wawrzyniak - Simeon Sławczew, Michał Chrapek (46' Paweł Stolarski) - Sławomir Peszko, Milos Krasić (78' Sebastian Mila), Rafał Wolski - Marco Paixao (56' Lukas Haraslin), Grzegorz Kuświk.
Wisła Płock: Seweryn Kiełpin - Patryk Stępiński, Przemysław Szymiński, Tomislav Bożić, Kamil Sylwestrzak - Giorgi Merebaszwili (74' Witalij Hemeha), Dominik Furman, Piotr Wlazło, Maksymilian Rogalski, Arkadiusz Reca (64' Dominik Kun) - Jose Kante.
Żółte kartki: Wawrzyniak, Peszko, Maloca, Janicki, Mila (Lechia), Furman, Merebaszwili, Kante, Kiełpin, Stępiński (Wisła).
Sędzia: Mariusz Złotek (Gorzyce).
Widzów: 12 921.