Czytaj w "PN": Ciasno w trenerskiej poczekalni. Falowanie i spadanie

W polskich klubach coraz częściej pracę dostają zagraniczni szkoleniowcy. W tej sytuacji nasi trenerzy mają większe trudności ze znalezieniem interesującego zajęcia w ojczyźnie.

Bluesowa pieśniarka Elżbieta Mielczarek lata temu śpiewała "Siedzenie i czekanie to jest naturalny stan" . Wprawdzie chodziło jej o poczekalnię na dworcu kolejowym, ale jest to także coś normalnego w przypadku trenera znajdującego się aktualnie bez pracy. Oto ranking naszych szkoleniowców, którzy w chwili oddania go do druku nie prowadzili żadnej drużyny. Brani pod uwagę byli jednak tylko tacy, który w czasie ostatnich dwóch lat pracowali w jakimś klubie.

1. Maciej Skorża. Od października ubiegłego roku, gdy został zwolniony z Lecha Poznań, słuch o nim zaginął. Od tego czasu nie podjął się prowadzenia żadnej drużyny. Z tym, że jego nazwisko wymieniano w kontekście zatrudnienia nie tylko w klubach krajowych, ale i zagranicznych. Niedawno pojawiły się na przykład pogłoski, że miałby zostać trenerem Anorthosisu Famagusta Larnaka, ale ostatecznie cypryjską drużynę przejął ktoś inny. Nie ma go w mediach, a przecież jest to szkoleniowiec, który ma w dorobku trzy tytuły mistrza Polski i trzy triumfy w Pucharze Polski. Miał sukcesy nie tylko z Wisłą Kraków, Legią Warszawa oraz Lechem Poznań, ale i w Amice Wronki oraz Groclinie Grodzisk Wielkopolski, o których już powoli zapominamy. Ponadto był bliskim współpracownikiem Pawła Janasa, gdy reprezentacja Polski dziesięć lat temu uczestniczyła w swoim ostatnim mundialu. Nie jest jednak człowiekiem, który łapie każdą okazję. Nie podejmuje pochopnych decyzji, dokładnie rozpatruje oferty i podpisuje kontrakt dopiero wtedy, jeśli jest przekonany co do jego słuszności.

(...)

5. Leszek Ojrzyński. W marcu 2016 roku pożegnał się z Górnikiem Zabrze. Chociaż w przypadku roszad trenerskich w drużynach ekstraklasy czy nawet pierwszej ligi jego nazwisko się pojawiało, to jednak pozostaje bez zajęcia. To jedna z dłuższych przerw w zawodowej karierze ambitnego szkoleniowca. W jego przypadku kryzys nastąpił po pobycie w Podbeskidziu Bielsko-Biała. Najpierw było tam znakomicie, ale gdy zespół w sezonie 2014-15 nie zdołał zakwalifikować się do czołowej ósemki ekstraklasy, został zwolniony. Potem wylądował w Zabrzu, gdy Górnik znajdował się w kryzysie i wytrwał tam zaledwie kilka miesięcy. Nie ukrywa, że jego marzeniem byłaby praca w Legii, gdzie kiedyś zaczynał trenerską przygodę od szkolenia trampkarzy.

6. Robert Warzycha. Gdy w marcu 2014 niemal po ćwierćwieczu wrócił z emigracji do Zabrza wydawało się, że będzie trenerem Górnika na lata. Ale od razu zaczęły się kłopoty, bo chociaż w Stanach Zjednoczonych mógł przez cztery lata prowadzić w Major League Soccer zespół Columbus Crew, to w Polsce okazało się, że nie ma licencji na bycie pierwszym trenerem. Najpierw musiał uzupełnić wykształcenie i został szkoleniowcem z tylnego siedzenia, potem dyrektorem sportowym. Zabrzanie rozgrywki 2013-14 zakończyli na szóstym miejscu, kolejne na siódmym, a od lata 2015 już oficjalnie mógł być pierwszym trenerem, tyle że jeszcze w wakacje został zdymisjonowany. Początek rozgrywek może nie był udany, ale nic nie wskazywało na to, że 14-krotni mistrzowie już bez niego spadną z ekstraklasy. Potem były kapitan reprezentacji Polski wrócił do Stanów Zjednoczonych, gdzie mieszka na stałe, ale podobno w przypadku otrzymania interesującej oferty nie wyklucza powrotu do ojczyzny.

Zbigniew Mroziński

ZOBACZ WIDEO Grosicki zmieni klub już w styczniu? "Szanuję Rennes, ale mam marzenia"

Źródło artykułu: