Alarm w Monachium. Kryzys ogarnia Bayern

PAP/EPA / EPA/BERND THISSEN
PAP/EPA / EPA/BERND THISSEN

W Monachium zawrzało. Pierwszy raz od czasów, gdy Borussia Dortmund dwa razy z rzędu zdobywała mistrzostwo, na poważnie zaczęto mówić o kryzysie. Bayern jest niespójny, nieporadny i brakuje mu pomysłu. Co dalej z drużyną Carlo Ancelottiego?

Niemiecka prasa nie zostawia obecnie suchej nitki na kimkolwiek. Obrywa się piłkarzom, trenerowi i zarządowi. Będący blisko Bayernu dziennikarz "Sport1" Christian Ortlepp mówi, że brakuje Matthiasa Sammera.

Dyrektor sportowy, nim opuścił klub z powodów zdrowotnych, zajmował się nie tylko transferami. Obserwował i analizował każdy trening. Przychodził rano, a wychodził późnym wieczorem. Był naturalnym łącznikiem między sztabem szkoleniowym, piłkarzami a szefostwem. Nagle okazało się, że brakuje człowieka, który potrafiłby mieć oko na wszystko i wszystkich.

Sammer, jako jeden z nielicznych, nie bał się krytykować Pepa Guardioli. Zależało mu, by Bayern pozostał Bayernem w pełnej krasie. Pół roku po jego odejściu bawarski gigant zaczął kruszeć, a kłopoty dotyczące sfery sportowej widać z każdej strony.

- Nie zgodzę się z tym. Nie wierzę, by Sammer miał jakikolwiek wpływ na Guardiolę. To trener ze zbyt dużym autorytetem - mówi Radosław Gilewicz, były piłkarz VfB Stuttgart, a obecnie ekspert Eurosportu 2. Jego zdaniem problem mistrza Niemiec leży gdzieś indziej.

ZOBACZ WIDEO Borussia - Legia. Jakub Czerwiński: Borussia zagrała kosmiczny mecz

Stracili moc

Bayern od sierpnia bardzo szybko wytracił prędkość. Zremisował już trzy z jedenastu ligowych spotkań. Za Guardioli monachijczycy tak chętnie dzielili się punktami na przestrzeni całego sezonu (2013/14 - 3 remisy, 2014/15 - 4 remisy, 2015/16 - 4 remisy), a nie po upływie jednej trzeciej.

Apogeum słabszej dyspozycji przypadło na miniony tydzień. Zespół Ancelottiego uległ najpierw Borussii Dortmund (0:1), a potem FK Rostów (2:3) w Lidze Mistrzów. Wcześniej dwie porażki w niespełna tydzień przydarzyły 12 lat temu. Mamy więc do czynienia z sytuacją wyjątkową.

- Środowy mecz był zwieńczeniem kryzysu. Trener Ancelotti ma sporo pracy i kłopoty kadrowe, choć nie powinno to być usprawiedliwieniem. Bayern zgubił swoją siłę, czyli atak pozycyjny. Ofensywnie za Guardioli wyglądali lepiej. Męczyli nie tylko przeciwnika, ale mimo tego pozostawali skuteczniejsi. W defensywie cały zespół prezentował się lepiej - uważa Gilewicz.

Podstarzała drużyna bez formy

Kolejny aspekt to wiekowi piłkarze na kluczowych pozycjach. Defensywny pomocnik Xabi Alonso ewidentnie osłabia zespół. W meczu przeciwko BVB to 34-latek przegrał pojedynek główkowy, co stało się zalążkiem akcji bramkowej. Również on podał piłkę Pierre-Emerickowi Aubameyangowi, lecz Gabończyk nie wykorzystał stuprocentowej okazji. Hiszpan sprawia wrażenie zbyt wolnego i zbyt słabego fizycznie gracza, by móc nadal rywalizować na poziomie Bundesligi.

Wiek bywa problematyczny także w przypadku Philippa Lahma (33 lata), Francka Ribery'ego (33) czy Arjena Robbena (32). Cała trójka potrafi jeszcze wnieść wartość do zespołu, ale na Allianz Arenie muszą błyskawicznie szukać dla nich następców. Zwłaszcza że zdrowie często przeszkadza im w regularnej grze czy dojściu do optymalnej dyspozycji.

Ten problem trudniej zatuszować, jeśli inni piłkarze są zmęczeni albo bez formy. - Thomas Mueller od Euro 2016 jest cieniem samego siebie, Jerome Boateng notorycznie popełnia błędy, a obaj potrafili dawali dużo jakości. Jak widać, wszystko się nawarstwia - wylicza ekspert Eurosportu 2.

Warto również zauważyć, że niemal każde zgrupowanie reprezentacji wywołuje w Bayernie lekkie trzęsienie ziemi. Żądło FCB, Robert Lewandowski z kadry wraca wyczerpany, ponieważ dla Polski zostawia na boisku serce i zdrowie (dziękujemy). Zaś najważniejszy piłkarz środka pola - Arturo Vidal zazwyczaj zjawia się dwa dni przed meczem po długiej podróży z Ameryki Południowej. Jeśli nie jest mocno zmęczony, to musi leczyć kontuzję.

Bolesna przemiana

Poza dopływem świeżej krwi, potrzeba jeszcze czasu. Zmiana stylu dokonuje się w bólach. - Jak już mówiłem, atak pozycyjny był ich siłą. Ancelotti lubi inny sposób gry i piłkarze chwilami nie wiedzą, jak się zachować. Zakłopotanie widać najlepiej po stracie piłki. W rundzie rewanżowej powinni być już sobą. Myślę, że trener wciąż uczy się nowego zespołu. To bardzo doświadczony szkoleniowiec, lecz nie można całkowicie bezboleśnie przeprowadzić rewolucji - kończy Gilewicz.

26-krotny mistrz Niemiec zmaga się z kryzysem przełomu. Zapewne dlatego stracił pozycję lidera na rzecz RB Lipsk. Po zatrudnieniu nowego szkoleniowca zmieniła się koncepcja. Jej wdrożenie potrwa, a konkurencja nie śpi.

Źródło artykułu: