Ginola upadł w trakcie majowego spotkania. Były reprezentant Francji doznał zawału, zaczął się dławić swoim językiem.
- Inni zawodnicy myśleli, że żartuję, ale jeden z nich powiedział: "Spójrzcie na niego. Nie jest z nim dobrze, zatacza się". Jeden ze znajomych walczył by wyciągnąć mój język, którym się dławiłem - relacjonuje Ginola.
- Ktoś wezwał służby medyczne. Ratownicy powiedzieli, żeby zostawić język, że moje serce nie bije. Przestało mi bić na co najmniej osiem minut. Nie było pulsu, byłem martwy. Na miejsce przybyło pogotowie lotnicze. Użyli defibrylatora, po trzeciej nieudanej próbie zaczęli tracić nadzieję - dodał.
- Wcześniej nie miałem sygnałów ostrzegawczych. W pewnej chwili poczułem ostry ból, ale chciałem grać. Zdobyłem gola, a później to się stało. Mój przyjaciel, piłkarz Frederic Mendy, wykonał resuscytację i dzięki niemu żyję - powiedział były reprezentant Francji.
49-letni Ginola w czasie swojej kariery piłkarskiej występował w takich klubach jak Paris Saint-Germain, Newcastle United, Tottenham, Aston Villa i Everton. W barwach narodowych rozegrał 17 meczów i zdobył 3 gole.
ZOBACZ WIDEO Skromna wygrana Rennes - zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]