To co zakładałem jako trener zostało zrealizowane - rozmowa z Władysławem Łachem, trenerem Stali Stalowa Wola

Gdy przychodził do Stalowej Woli wszyscy fani liczyli, że uda mu się wydostać Stal z ogromnego dołka w jakim znalazła się na początku sezonu. Stał się cud. Stalówka zmieniła swoje oblicze, zaczęła wygrywać, wydostała się ze strefy spadkowej. Kontrakt przedłużył także ów cudotwórca - Władysław Łach. Kibice liczą, że po dobrym okresie przygotowawczym, piłkarze Stali dalej będą wygrywać. O ocenę tego okresu, sparingów i o założenia na rundę zapytaliśmy trenera Łacha.

Kamil Górniak
Kamil Górniak

Jak oceni pan okres przygotowawczy zespołu do rundy wiosennej?
- Okres oceniam pozytywnie. To co zostało założone udało się zrealizować. Początkowo trenowaliśmy na własnych obiektach w terenie, na hali, na boisku. Boiska niestety nie były w najlepszym stanie, ale musieliśmy sobie z tym jakoś poradzić. Następnie wyjechaliśmy na zgrupowanie do Gutowa. Tam kontynuowaliśmy przygotowania do rundy rewanżowej. To co zakładałem jako trener zostało zrealizowane.

A jest pan zadowolony z wyników osiągniętych przez drużynę w meczach sparingowych?
- Rozegraliśmy osiem spotkań kontrolnych. Wyniki osiągnięte przez zespół nie są aż tak istotne. Wygrywaliśmy mecze, strzelaliśmy bramki. Nie podgrzewałbym się za bardzo z tymi wynikami, ponieważ my jesteśmy drużyną drugoligową i taką chcemy pozostać, a wygrywaliśmy z zespołami trzecioligowymi. To żadna sensacja jeśli drugoligowiec wygrywa z klubem z trzeciej ligi. W tych pojedynkach ćwiczyliśmy różne warianty taktyczne i personalne na różnych pozycjach. To na pewno pomoże i zabezpieczy mi sytuację w rundzie, gdy jakiś zawodnik będzie kontuzjowany, będzie pauzował za kartki lub po prostu będzie w słabszej formie.

Do zespołu doszło dwóch zawodników. Czy jest pan zadowolony z tych wzmocnień?
- To były wzmocnienia na miarę naszych, nie ukrywajmy, skromnych możliwości. Ci piłkarze, którzy do nas doszli (Krzysztof Lipecki i Bartłomiej Piszczek dop. red.) mieli karty. To gracze z trzeciej ligi. Na pewno między tymi ligami jest różnica. Chłopaki dobrze przyjęli nowych zawodników. Chłopcy zaadoptowali się bardzo szybko. Będą oni stanowić na pewno konkurencję w drużynie. Myślę, że będą pomocni.

A czy chciałby pan mieć jeszcze jakiś piłkarzy do dyspozycji?
- Pewnie, że bym chciał. Przynajmniej ze dwóch, trzech. Możliwości takie jakie są, takie są. Skazany jestem na pracę z tymi piłkarzami, których mam. Doceniam ich walory, zaangażowanie. Mam do dyspozycji dość wąską kadrę, bo tylko 19 graczy w tym dwóch bramkarzy. Każdy jest na jakimś poziomie rozgrywkowym. Na pewno wszyscy będą mieli szansę na grę.

Jakie są założenia na rundę? Tylko utrzymanie się czy może jakieś miejsce w tabeli?
- Tylko utrzymanie. Mamy znaleźć się w pierwszej czternastce. Każde miejsce wyżej będzie zbiorowym sukcesem. Trzeba jednak zaznaczyć fakt, gdzie Stal była we wrześniu, a gdzie będzie 24. maja.

Liczy pan na doping kibiców?
- Bardzo liczę na fanów Stalówki. Są oni niezwykle ważnym elementem tego środowiska. Kibice nie opuścili nigdy tej drużyny, kiedy ta była w dołku. Jest tutaj bardzo duża grupa szalikowców, którzy niezwykle spontanicznie dopingują zespół w każdym spotkaniu. Jest też grupa starszych, wyrobionych już piłkarsko kibiców, którzy też potrafią docenić klasę zawodników. Po ostatnim meczu sparingowym zremisowanym ze Stalą Rzeszów 2:2, kiedy dokonywałem zmian to licznie zgromadzona grupa kibiców oklaskiwała tych graczy. Cieszę się, że fani docenili tą naszą pracę. Takie wsparcie jest niekiedy potrzebne. Wydaje mi się, że chłopaków będzie stać na to, żeby dać trochę satysfakcji tym kibicom.

Czy chciałbym pan dalej pracować w Stali, jeśli była by taka możliwość?
- To jest jeszcze daleka przyszłość. Ja mam umowę do 30. czerwca. Naprawdę nie myślę, co będzie dalej. To jest dopiero początek tego wszystkiego. Różnie się jeszcze może potoczyć. Poczekajmy do pierwszych i ostatnich spotkań. Wtedy będziemy myśleć co dalej. Niby zaczynamy z zespołami znajdującymi się w dole tabeli, to jednak należy przeciwnika docenić i nie popadajmy w zbyt wielki optymizm. Ci zawodnicy i trenerzy, którzy tu przyjadą również ciężko pracowali jak my. Dlatego snucie planów, czy wizji swojej przyszłości w polskich realiach nie jest na miejscu.

Kto będzie faworytem ligi?
- Pierwsze pięć zespołów plus Wisła Płock. To są zespoły, które mają ogromne budżety. Nie możemy się z nimi równać. Trzeba sobie teraz zadać pytanie, czy w tych meczach warto się wykrwawiać, czy kopać się z koniem, czy po prostu zapisać na straty. Ja będę chciał, żeby moi zawodnicy i w tych meczach walczyli o punkty. Udowodniliśmy z Lechią Gdańsk, że możemy urwać punkty faworytowi. Zgromadzone w tych meczach oczka nam się przydadzą, a piłkarze Stali będą się mogli wypromować. Runda jest krótka i na starcie można wyrobić sobie dobrą markę. Zespołu z dołu tabeli mają też o co grać. Nie wiadomo do końca kto spadnie. Mamy te degradacje, będą fuzje i będzie o co walczyć. Z drugiej ligi może nie spaść aż tyle zespołów. Także każda inna lokata niż osiemnaste miejsce jest ważna. Moim zdaniem ta rywalizacja na dole również będzie ciekawa.

Na korzyść Stali działa terminarz. Teoretycznie słabszych rywali podejmować będzie Stal na własnym boisku.
- Tak zgadza się. Ja jednak do końca bym się tak tym nie sugerował. Punkty musimy zdobywać na własnym boisku. Ja bym tu nie dzielił zespołów na słabszych czy lepszych. Ci teoretycznie słabsi napsuć więcej krwi niż ci potencjalnie silniejsi. Każde ze spotkań będzie bardzo ważne.

Czego można panu życzyć?
- Chciałbym bardzo aby moich zawodników omijały kontuzje, żeby nie łapali kartek i grali zdecydowanie. Muszą pokazać charakter, determinację, walkę na boisku. Mimo tej biedy jaka tu jest powinni pokazać na co ich stać. Mam nadzieję, że kiedyś tu pojawią się pieniądze na lepszą piłkę.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×