Christian Streich na początku rozgrywek podjął decyzję, że Niemiec będzie pełnił rolę numeru 1, a pozyskany z Eintrachtu Brunszwik Polak zostanie jego zmiennikiem. Alexander Schwolow w Bundeslidze nie opuścił jeszcze ani jednej minuty, a Rafał Gikiewicz wystąpił tylko w pojedynku Pucharu Niemiec z SV Sandhausen (3:3, k. 3:4).
Schwolow początkowo nie zawodził i był solidnym punktem beniaminka. 24-latek zbierał niezłe recenzje, puszczał stosunkowo niewiele goli, jednak listopad nie był w jego wykonaniu udany. O ile w meczu z VfL Wolfsburg (0:3) przy straconych bramkach nie zawinił, o tyle w spotkaniach z 1.FSV Mainz (2:4) i RB Lipsk (1:4) mógł spisać się znacznie lepiej. Nie uniknął błędów, a od "Kickera" dostał słabe noty: "4" oraz "4,5" (gdzie "1" - najlepsza ocena, "6" - najgorsza). W całosezonowym rankingu bramkarzy Bundesligi zajmuje dopiero 15. miejsce na 18 sklasyfikowanych.
Dyspozycja Schwolowa nie może w pełni zadowalać Streicha. Mimo to, zmiana w bramce Freiburga w czterech ostatnich pojedynkach w 2016 roku wydaje się mało prawdopodobna. Szkoleniowiec klubu z południa Niemiec jest znany z konsekwencji i nie będzie podejmował gwałtownych ruchów kadrowych nawet wobec kilku porażek z rzędu.
Pozycja niemieckiego bramkarza nie jest już jednak tak silna, jak parę tygodni temu. To daje Gikiewiczowi szansę na wygranie rywalizacji podczas styczniowego okresu przygotowawczego do rundy rewanżowej. - Będę walczył. Teraz siedzę na ławce, ale wszystko może ulec zmianie - mówił w październiku po spotkaniu z Sandhausen.
W sobotnim meczu z Bayerem Leverkusen w ramach 13. kolejki między słupkami ma stanąć Schwolow, jednak każdy kolejny jego słabszy występ przybliża Gikiewicza do ligowego debiutu.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski w Borussii. Od Lewangłupskiego do Lewangolskiego