W pierwszej części gry poczynania Warty nie wyglądały najlepiej. Podbeskidzie było stroną przeważającą, a Zieloni nie potrafili przeprowadzić składnej akcji. Bardzo szybko pozbywali się piłki i nieustannie preferowali długie zagrania, które bez najmniejszych problemów przerywali goście.
O wiele lepiej gra poznaniaków wyglądała po przerwie. Spora w tym zasługa trenera Bogusława Baniaka, który przeprowadził bardzo dobre zmiany. Pierwszą udaną decyzją personalną było wprowadzenie Filipa Burkhardta. - Muszę się trochę pochwalić - mówi szczęśliwy Baniak. - Wpuściłem Burkhardta za Batatę i była to udana zmiana. Filip uspokoił grę i dobrze rozrzucał piłki.
Sergio Batata był słabo dysponowany tego dnia, stąd decyzja o zmianie. "Bury" w sparingach imponował formą i jeszcze przed meczem był chwalony przez szkoleniowca Zielonych. Usiadł jednak na ławce rezerwowych, bo Batata to jeden z kluczowych zawodników Warty, który do tej pory również prezentował się bardzo dobrze. - Niedawno przyjechała do niego żona z dzieckiem i świat mu odjechał. To było widać nawet po meczu, gdy po korytarzu chodził cały czas z dzieckiem. Dobrze, że jest szczęśliwym i młodym człowiekiem. Nie był w grze w pierwszej połowie, ale również zostawił na boisku zdrowie - tłumaczył Baniak postawę Brazylijczyka z polskim paszportem.
To nie jedyna skuteczna roszada w składzie Warty. Równie dobrze wprowadził się Paweł Iwanicki, który w 65. minucie zastąpił Krzysztofa Sikorę. "Ajwen" zdobył drugą bramkę dla Warty po podaniu Burkhardta. - To była zabójcza zmiana. Wiedziałem, że Iwanicki jest w dobrej dyspozycji, wpuściłem go w odpowiednim momencie, a on postawił "kropkę nad i" - dodał trener Warty.
- Rezerwowi mogą wygrać mecz - twierdził trzy dni przed meczem Baniak. Jego słowa znalazły potwierdzenie w rzeczywistości. Warta, mimo słabej kondycji finansowej, dysponuje dobrym i szerokim składem, co jest bardzo ważnym czynnikiem w walce o utrzymanie.