Jeśli ktoś przed środowym meczem miał wątpliwości co do klasy Vadisa Odjidjy-Ofoe, to w ciągu 90 minut Belg przekonał do siebie wszystkich niedowiarków. 27-latek zagrał po profesorsku i miał niebagatelny wpływ na zwycięstwo Legii ze Sportingiem (1:0), które zapewniło mistrzom Polski trzecie miejsce w grupie i awans do rozgrywek Ligi Europy.
Ofoe był prawdziwym mózgiem drużyny. Potrafił znakomicie przetrzymać piłkę, uspokoić grę, ale też popisać się fantastycznym podaniem. W pierwszej połowie to on podawał do Aleksandara Prijovicia, który potem wyłożył piłkę Guilherme, po którego strzale Legia objęła prowadzenie. W drugiej części gry były zawodnik m.in. Norwich City był w tym jeszcze lepszy i dwa razy swoimi podaniami stwarzał swoim kolegom stuprocentowe sytuacje. W jego grze widać było inteligencję, zmysł, ale przede wszystkim piłkarską jakość.
Niewiele jednak brakowało, aby w tak istotnym spotkaniu legioniści musieli sobie radzić bez jednego ze swoich liderów. Ofoe znalazł się co prawda w podstawowej "11", która została ogłoszona na ponad godzinę przed rozpoczęciem meczu. Wybiegł na rozgrzewkę i gdy ta zbliżała się do końca, Belg runął na murawę z grymasem bólu, co wychwyciły choćby kamery stacji Canal +.
Przy zawodniku szybko pojawił się lekarz Legii Maciej Tabiszewski, który pomógł mu wstać. Ofoe wrócił do zajęć, jednak do końca rozgrzewki utykał. Kilka minut później doktor zdradził dziennikarzom, że uraz na szczęście nie jest poważny, a piłkarz poczuł jedynie lekkie ukłucie w mięśniu nogi.
ZOBACZ WIDEO Vadis Odjidja-Ofoe: Dojrzeliśmy
Kilkanaście minut było jednak bardzo nerwowych dla kibiców z Łazienkowskiej, ponieważ istniała obawa, że w ostatniej chwili 27-latek wypadnie ze składu, co byłoby ogromnym osłabieniem warszawskiej drużyny.
Tak, jak jeszcze w sierpniu trudno było odnaleźć w Vadisie Odjidjy-Ofoe piłkarza wysokiej klasy, tak teraz jeszcze trudniej wyobrazić sobie zespół mistrza Polski bez Belga w podstawowym składzie. Pojawia się coraz więcej opinii, że piłkarza takiej klasy na ekstraklasowych boiskach jeszcze nie oglądaliśmy.