Adam Marciniak: Bramka nie smakuje tak, jak smakowałaby po zwycięstwie

Uzdolniony lewy defensor Górnika, Adam Marciniak w niedzielnym starciu zabrzan z drużyną poznańskiego Lecha strzelił przepiękną bramkę, dającą Trójkolorowym prowadzenie w starciu z Kolejorzem. Jak mówi, trafienie bardzo go cieszy, jednak większą radość sprawiłoby mu ono, gdyby dzięki niemu Górnik sięgnął po komplet punktów.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Młody obrońca Górnika, Adam Marciniak po meczu ligowym z Lechem Poznań powiedział, że celem drużyny z Roosevelta na to starcie było zagrać tak, jak chcieli tego kibice: - W tym meczu chcieliśmy spełnić życzenie kibiców, którzy zawsze śpiewają nam "zagraj, zagraj jak za dawnych lat" i myślę, że widowisko było godne najwyższego ligowego poziomu. Nie było nawet przez moment widoczne, że gra pierwsza drużyna w tabeli z ostatnią. Naprawdę mecz stał na bardzo dobrym poziomie i myślę, że kibice mogli być zadowoleni z poziomu spotkania - stwierdził Marciniak.

W starciu z Kolejorzem lewy defensor Górnika popisał się pięknym uderzeniem, po którym padła bramka otwierająca wynik spotkania. Jak mówi, bramka bardzo go cieszy, ale radość ta byłaby pełna gdyby dała ona Górnikowi zwycięstwo w tym spotkaniu: - Co do bramki, to mogę powiedzieć, że to było moje pierwsze takie trafienie w życiu. Nawet na treningach nigdy nie strzeliłem takiej bramki. Pierwszą myślą, jaką miałem w głowie, gdy piłka trafiła pod moje nogi było podanie prostopadłe do któregoś z partnerów, ale gdy podniosłem głowę nie dostrzegłem żadnego z kolegów wychodzącego na pozycję. Postanowiłem, więc spróbować strzału. Gdy uderzyłem, poczułem, że piłka doskonale siadła mi na nodze, zobaczyłem jak piłka wpada do siatki, a chwilę później był szał radości. Niestety w ostatnich minutach Lech odebrał nam zwycięstwo i dwa punkty, dlatego też ta bramka nie smakuje tak, jak smakowałaby po zwycięstwie - mówił defensor zabrzan.

Konto Marciniaka obciąża po części akcja, po której Lech, za sprawą samobójczego trafienia Pawła Strąka doprowadził do wyrównania: - Z mojej perspektywy wyglądało to tak, że ja wybiłem piłkę głową, ona trafiła na prawe skrzydło. Stilić dośrodkował, a potem Paweł Strąk próbował ratować tę sytuację, ale nie dał rady i piłka wpadła do bramki. Bramka padła po dośrodkowaniu z mojej strony, więc może ponoszę winę za jej stratę. Będę musiał się temu przyjrzeć w powtórkach telewizyjnych – powiedział młody obrońca Górnika.

Niemniej jednak 21-letni zawodnik klubu z Górnego Śląska po meczu odczuwał spory niedosyt. Przyznał, że Górnik liczył na zwycięstwo w tym spotkaniu, a bramka stracona w doliczonym czasie gry bardzo go boli: - Bardzo liczyliśmy na zwycięstwo w tym spotkaniu. Punkty są nam bardzo, bardzo potrzebne. Nie udało nam się, mimo to, że byliśmy tak blisko. Bardzo to boli, bo gdyby bramka padła na dwadzieścia czy trzydzieści minut od końca, to byłby dla nas inny wynik. Niestety bramkę straciliśmy w momencie, gdy oczekiwaliśmy końcowego gwizdka. Szkoda bardzo tych straconych punktów, bo zwycięstwo było naprawdę blisko - żałował po meczu zawodnik drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.

Rosły obrońca Górnika, który rundę jesienną spędził na wypożyczeniu w Łódzkim Klubie Sportowym uważa, że jego drużyna nie może spaść z ekstraklasy. Jest przekonany, że Górnik zachowa ligowy byt, a w przyszłym sezonie zawalczy o ligowe laury: - Nie ma takiej możliwości, żeby Górnik spadł. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Górnik musi grać jak najlepiej, zdobywać punkty i zostać w ekstraklasie, żeby w przyszłym sezonie walczyć już o najwyższe cele - zakończył Marciniak.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×