- Wiemy kto do nas przyjeżdża, jak zespół Lechii jest silny, ale my też wierzymy w swoje umiejętności. Pokazaliśmy w czterech ostatnich spotkaniach, mimo tych dwóch porażek na wyjazdach, że jesteśmy dobrą drużyną, tym bardziej u siebie - mówił Bartosz Rymaniak.
Obrońca przypomniał pierwsze spotkania pod wodzą Macieja Bartoszka, kiedy Korona zaimponowała nowym stylem. - Graliśmy z Pogonią, Zagłębiem, którzy byli faworytami, a jednak od początku do końca byliśmy stroną przeważającą i dyktującą warunki, więc jeśli wyjdziemy z podobnymi założeniami, to będzie fajny mecz, najważniejsze są jednak trzy punkty. Mam nadzieję, że rok zakończymy w Kielcach z uśmiechem na twarzy.
Były zawodnik Cracovii nie spodziewa się wielkiej rewolucji w ustawieniu. - To już trener zdecyduje, ale wydaje mi się, że zagramy wysoko, agresywnie i będziemy chcieli odzyskać piłkę wyżej. Jeśli tak graliśmy przynosiło to efekty - stwierdził.
Przeciwko Lechowi (0:1) Rymaniak zagrał na środku defensywy. Czy i tym razem kibice powinni się spodziewać 27-latka właśnie w tej roli? - Szczerze to nie myślałem jeszcze o tym. Fanie, że trener ma taki ból głowy kogo wystawić, a nie jakby musiał sztukować zawodnikami, którzy nie grają na danej pozycji - ocenił. - Wydaje mi się, że z zestawieniem składu nie ma problemu. W Poznaniu było kilka zmian, których nikt się nie spodziewał a wyglądało to co najmniej dobrze, więc obojętne kto nie wyjdzie mamy na tyle silny skład, że każdy sobie poradzi.
ZOBACZ WIDEO Szczęsny spowodował, a następnie obronił rzut karny. Zobacz skrót meczu AS Roma - AC Milan [ZDJĘCIA ELEVEN]