Boxing Day! Oni za nic mają święta - historia rozgrywania meczów piłkarskich w Anglii

Jeśli kochasz futbol, to kochasz Boxing Day. Futbol na Wyspach jest jak religia, a mecze 26 grudnia są tak samo ważne jak spotkanie przy stole z rodziną. A może nawet ważniejsze...

Bartosz Zimkowski
Bartosz Zimkowski
Arsenal - Man Utd, rok 1926 Getty Images / H F Davis / Arsenal - Man Utd, rok 1926

Żeby zająć się sprawami futbolowymi, na wstępie trzeba wytłumaczyć, co to jest "Boxing Day". To wielowiekowa tradycja, w której bogatsi obdarowywali uboższych świątecznymi podarkami. Dzisiaj wygląda to ciut inaczej. 26 grudzień to szturm na galerie handlowe, gdzie sklepy wyprzedają to, czego nie udało się pozbyć przed świętami. Olbrzymie obniżki kuszą klientów, ale nie wszystkich. Kiedy kobiety biegają po sklepach, mężczyźni udają się na stadiony. Oczywiście to nie do końca prawda, ponieważ w Wielkiej Brytanii na obiektach piłkarskich spotyka się całe rodziny i to nie jest wcale zjawisko wyjątkowe.

Po co komu Boxing Day?

Wszystko zaczęło się dawno, dawno temu, niemal jak w bajce o księżniczce "dawno, dawno temu, za górami, za lasami...". W 1860 roku, kiedy na świecie nikt nie śnił jeszcze o żarówce elektrycznej, rozegrano pierwszy międzynarodowy mecz w historii futbolu. Odbył się on, a jakże, 26 grudnia. Spotkały się drużyny Sheffield i Hallam.

Jednakże na pierwszy ligowy mecz trzeba było czekać 29 lat, z tym że został on rozegrany nie 26, a 25 grudnia. Ówczesny mistrz Anglii Preston North End podejmował Aston Villę i na stadionie pojawiło się 9 tysięcy widzów, co tylko utwierdziło w przekonaniu, że warto tego dnia organizować mecze. Tym bardziej że to był dzień ustawowo wolny od pracy, nie było telewizji i zbyt wiele rozrywek. Chadzano zatem na stadiony.

Nie obyło się jednak bez zamieszek. W 1890 roku starcie Blackburn Rovers - Darwen został odwołany. Jak czytamy w książce "The Roots of Football Hooliganism", gospodarze postanowili wystawić "drugi skład", a to się bardzo nie spodobało rywalom, którzy także wystawili rezerwy. Było to spowodowane poniekąd tym, że w ciągu dwóch dni grano dwa mecze i po prostu piłkarze nie byli w stanie fizycznie podołać obu. To jednak nie interesowało fanów, którzy zjednoczyli siły i wtargnęli na murawę. Mecz odwołano, interweniowała policja.

W owym czasie nie był istotny pierwszy skład, ale jak głębokie ma się rezerwy. Drużyny rozgrywały nawet trzy mecze w ciągu dwóch dni!

Śmierć piłkarza

W 1909 roku miała miejsce tragiczna sytuacja. W pojedynku szkockiej ligi, rozgrywanym podczas świąt Bożego Narodzenia, pomiędzy Patrick Thistle a Hibernianem James Main został kopnięty w brzuch przez Franka Branscombe'a. Zawodnik rywali tłumaczył się, że po prostu pośliznął się na murawie. Main wrócił do domu, ale w nocy został przewieziony do szpitala. Okazało się, że ma pęknięte jelito. Natychmiast przeprowadzono operację, ale po kilku dniach pacjent zmarł.

ZOBACZ WIDEO Lotto Ekstraklasa zapadła w zimowy sen. Kto zaskoczył, kto rozczarował?

Krąży wiele legend, jakoby w 1914 roku, podczas pierwszej wojny światowej, doszło do meczu w Boxing Day na linii frontu. Mieli w nim grać Brytyjczycy z Niemcami, a więc strony konfliktu. Historycy powątpiewają w taką możliwość, ale byli żołnierze twierdzą, że tak faktycznie było. W książce "Christmas Truce: The Western Front December 1914", której autorami są Malcolm Brown oraz Shirley Seaton, wspomina się, że dochodziło do meczów pomiędzy kompaniami, plutonami czy dywizjami, ale tylko tych samych wojsk. Podobno trwały nawet rozmowy pomiędzy zwaśnionymi stronami i ustalono nazajutrz spotkanie pomiędzy Brytyjczykami a Niemcami, jednak ostrzał artyleryjski storpedował ten pomysł.

Pamiętny mecz w mgle

W 1937 roku doszło do meczu pomiędzy Chelsea a Charltonem na Stamford Bridge. To był dzień, kiedy gęsta mgła uniemożliwiła rozegranie wielu spotkań. Jednak tego w Londynie nie odwołano. Sam Bartram, bramkarz Charltonu wspominał po latach w swojej autobiografii. - Byliśmy wówczas na szczycie. Stale atakowaliśmy, ale mgła gęstniała i widziałem coraz mniej - pisał w książce. W końcu nie widział już nic w promieniu kilku metrów, ale uparcie bronił swojej bramki. Wreszcie zza mgły wyłoniła się jakaś postać. "Co ty do cholery robisz tutaj?". Okazało się, że to policjant, a mecz już jakiś czas temu został przerwany. Bartram nie miał o niczym pojęcia. Kiedy wrócił do szatni, spotkał kolegów, którzy wzięli już prysznic, a on stał się obiektem żartów.

Trzy lata później, podczas trwania drugiej wojny światowej, rozegrano mecz Norwich City - Brighton. Goście przyjechali do rywali... piątką zawodników - zaledwie jednym seniorem, trzema juniorami oraz jednym wypożyczonym graczem. Pojedynek odbył się jednak, ponieważ do zespołu Brighton jednorazowo wcielono wolontariuszy. Kanarki wygrały aż 18:0, ale tradycji stało się zadość.

3,5 miliona kibiców

Tradycja rozgrywania meczów w święta Bożego Narodzenia była kultywowana. Cztery lata po zakończeniu drugiej wojny na stadionach w ciągu czterech dni pojawiło się łącznie 3,5 miliona kibiców. Każda z drużyn rozegrała wówczas po trzy mecze. Spotkania miały specyficzny przebieg, ponieważ przed ich rozpoczęciem śpiewano kolędy, dzielono się trunkami - i nie była to ciepła kawa czy herbata - palono cygara, a programy meczowe zawierały podziękowania dla wiernych fanów. Wynik był ważny, ale schodził na dalszy plan.

Z czasem jednak tradycja zaczęła zanikać, rozgrywano coraz to mniej spotkań, ale w połowie lat 80. pojawiły się telewizyjne umowy, które na nowo wskrzesiły mecze w święta. Pojedynki zaczęto rozgrywać w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia i dzisiaj trudno sobie wyobrazić "Boxing Day" bez meczów na najwyższym poziomie w angielskiej Premier League.

Czy Anglicy powinni grać w Boxing Day?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×