- Moja wyobraźnia nie jest aż tak bogata, by ujrzeć w niej szefa w szatni. To się nie zdarzy. Chętnie spotkam się z panem Wojciechowskim przed każdym kolejnym meczem ligowym, wysłucham jego pomysłów i sugestii. Ale to wszystko. Podczas spotkania drużynę prowadzę ja. Prezes o tym wie i akceptuje taki stan rzeczy - powiedział Faktowi Bogusław Kaczmarek.
Czarne Koszule rozpoczęły rundę wiosenną bardzo słabo i w trzech meczach zainkasowały zaledwie jeden punkt. Czy cele na ten sezon uległy zatem zmianie? Na to pytanie "Bobo" odpowiedział nieco wymijająco, odnosząc się do zimowych ruchów kadrowych. - Chcieliśmy sprowadzić fajnego napastnika. Rozmawialiśmy między innymi z Bartkiem Ślusarskim. Niestety nie doszło do konsumpcji, chłopak z jakiegoś powodu nie dogadał się z klubem. Ale nie narzekam, wierzę w moich snajperów. Krzysiu Gajtkowski i Filip Ivanowski potrafią strzelać gole.
Wielu obserwatorów uważa, że Kaczmarek miał swój udział przy zwolnieniu poprzedniego szkoleniowca Polonii, Jacka Zielińskiego. - To wierutne bzdury. Przyrzekam, że nie zrobiłem nawet pół kroku w kierunku zwolnienia Jacka. W zawodzie trenera pracuję już ćwierć wieku. W tym czasie media stały się bardzo agresywne i łakome sensacji. Tym razem ja padłem jej ofiarą. Tłumaczę to sobie tak - mam rozpoznawalne nazwisko, coś w życiu wygrałem, coś spieprzyłem, dlatego jestem wdzięcznym tematem do plotek - stwierdził.
W najbliższą sobotę podopieczni Bogusława Kaczmarka zagrają na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław.