Premier League: katastrofa Manchesteru City! Drużyna Guardioli poza pierwszą czwórką

PAP/EPA / EPA/PETER POWELL
PAP/EPA / EPA/PETER POWELL

Nieprawdopodobne lanie zebrał Manchester City na Goodison Park. Everton rozbił drużynę Pepa Guardioli, wygrywając aż 4:0! Obywatele poza pierwszą czwórką Premier League.

W tym artykule dowiesz się o:

To miał być tylko przedsmak dania głównego, jakim jest starcie Manchesteru United z Liverpoolem, ale pierwsza połowa toczyła się momentami w zawrotnym tempie i dostarczyła niesamowitych emocji. Początkowo zdecydowanie lepsze wrażenie sprawiali Obywatele, którzy atakowali częściej, z większym rozmachem, a w ich szeregach brylował Kevin De Bruyne, który posyłał znakomite podania za plecy obrońców. Koledzy nie potrafili ich jednak wykorzystać. Była też duża kontrowersja. W 12. minucie Raheem Sterling zwiódł w polu karnym Leightona Bainesa, po czym został podcięty przez wychodzącego z bramki Joela Roblesa. Sędzia Mark Clattenburg puścił grę, a powinien w tej sytuacji wskazać na "wapno".

Podopieczni Pepa Guardioli swojej przewagi nie udokumentowali i zostali za to surowo skarceni. Wystarczyła jedna składna akcja The Toffees i w 34. minucie zrobiło się 1:0. Tom Davies znakomicie uruchomił prostopadłym podaniem Kevina Mirallasa, ten dośrodkował płasko do Romelu Lukaku i snajper Evertonu wykonał egzekucję płaskim uderzeniem z 12 metrów.

Przy wyniku 0:1 Obywatele natarli z jeszcze większą furią, lecz wciąż byli nieskuteczni, a na początku drugiej połowy ich położenie było już katastrofalne, bo stracili drugą bramkę. Wypracował ją Ross Barkley, który podał do Mirallasa, zaś Belg pokonał Claudio Bravo idealnym strzałem przy dalszym słupku.

The Toffees punktowali przeciwnika niczym wytrawny bokser. Ten natomiast z każdą kolejną minutą był coraz bardziej zniecierpliwiony i szło mu jak po grudzie. W drugiej części ataki Manchesteru City wyglądały jak bicie głową w mur i widać było, że podopiecznym Pepa Guardioli brakuje wiary w odwrócenie losów meczu.

Końcówka była tylko dopełnieniem koszmaru, bo strzałami z ostrego kąta do siatki trafili jeszcze Lukaku, a także pozyskany niedawno z III-ligowego Charltonu Athletic Ademola Lookman.

0:4 - takiej klęski zespołu Pepa Guardioli nie spodziewał się chyba nikt. Sam menedżer gości nawet się nie złościł, tkwił raczej w totalnym szoku. Ma jednak spore powody do niepokoju, bo jego drużyna spadła na 5. miejsce w tabeli i jest poza strefą premiowaną udziałem w Lidze Mistrzów. Everton natomiast zajmuje 7. pozycję.

Everton - Manchester City 4:0 (1:0)
1:0 - Romelu Lukaku 34'
2:0 - Kevin Mirallas 47'
3:0 - Tom Davies 79'
4:0 - Ademola Lookman 90+4'

Składy:

Everton: Joel Robles - Mason Holgate, Ashley Williams, Ramiro Funes Mori, Seamus Coleman, Tom Davies, Gareth Barry (73' James McCarthy), Leighton Baines, Ross Barkley (90' Ademola Lookman), Romelu Lukaku, Kevin Mirallas (64' Morgan Schneiderlin).

Manchester City: Claudio Bravo - Bacary Sagna, Nicolas Otamendi, John Stones, Gael Clichy, David Silva, Pablo Zabaleta (62' Kelechi Iheanacho), Yaya Toure, Kevin De Bruyne, Sergio Aguero, Raheem Sterling.

Żółte kartki: Mason Holgate, Romelu Lukaku (Everton) oraz David Silva, Nicolas Otamendi (Manchester City).

Sędzia: Mark Clattenburg.

ZOBACZ WIDEO Wymęczone zwycięstwo Atletico. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]

Źródło artykułu: