- Gra w Górniku to dla Ślązaka zaszczyt i honor. Ten klub ma tylu kibiców i towarzyszy mu tak wielkie zainteresowanie, że jego oferty nie mogłem zlekceważyć. I teraz już na pewno nie żałuję, że wtedy odpuściłem Legię - mówi Adam Banaś. 27-letni zawodnik odrzucił ofertę warszawskiej drużyny, bo stwierdził, że nie była zbyt konkretna, a poza tym chciał pomóc Piastowi w walce o awans do ekstraklasy. Ta sztuka gliwiczanom się udała, ale w tym sezonie Banaś nie pomoże już beniaminkowi w trudnej batalii o utrzymanie.
Dla wielu decyzja urodzonego w Bytomiu gracza była niezrozumiała. Górnik jest uznanym w Polsce klubem, ale na pewno większym magnesem dla piłkarzy jest warszawska Legia. Marcin Komorowski również miał ofertę z obu klubów, ale wybrał przeprowadzkę do stolicy.
W rundzie jesiennej Piastunki z Banasiem w składzie przegrały na Łazienkowskiej 1:3, ale w piątek obrońca Górnika liczy nawet na komplet punktów. - Tydzień temu zatrzymaliśmy rozpędzonego Lecha, teraz chcemy trochę podkręcić tempo - przyznaje wychowanek Ruchu Radzionków, którego postawa w tym spotkaniu może być kluczowa. Razem z Michałem Pazdanem muszą stworzyć mur nie do przejścia dla legionistów. - Dotąd graliśmy dobrze, ale pechowo traciliśmy punkty. Musimy teraz zacząć wygrywać. Jeśli zaangażowanie będzie tak duże, jak w ostatnim spotkaniu z Lechem, to jestem o nasz zespół spokojny - kończy Banaś.