Maciej Żurawski: Lewandowski będzie królem strzelców

Lewandowski przedłużył kontrakt, co nie znaczy, że nie zmieni klubu. Czasami nowa umowa jest tylko po to, żeby klub mógł zarobić na transferze - mówi Maciej Żurawski, były kapitan reprezentacji Polski.

W tym artykule dowiesz się o:

WP SportoweFakty: Podoba się panu, że od 2026 roku w finałach mistrzostwa świata wystąpi 48 drużyn?

Maciej Żurawski: Jedyne słowo, jakie przychodzi mi na myśl, to: "urozmaicenie". To będzie inny turniej i inny świat. Jeśli z trzyzespołowej grupy na turnieju wychodzić dalej będą dwie drużyny, to obawiam się, że tą fazą rozgrywek mało kto będzie się interesował. Rywalizacja będzie trochę na niby, tak żeby zadowolić sponsorów. Rewolucja dotyczyć będzie także dwóch lat eliminacji. Skoro awansować będzie dużo łatwiej, wszystko straci na magii. Awans będzie obowiązkiem, głupio będzie nie wyjść z grupy. Wszystko zostało spłycone, eliminacje nie będą już miały swojej rangi i to właśnie może odbić się czkawką, bo mundial mundialem, ale oczekiwanie na niego i pragnienie dostania się do tego elitarnego grona stracą na wyjątkowości.

Marco van Basten chciałby też futbolu bez spalonych.

- Tak, czytałem. Interpretacja spalonego często już się zmieniała, ale nigdy nikt nie wpadł na tak absurdalny pomysł. Spalony jest potrzebny do zachowania dyscypliny taktycznej w całym meczu. Pamiętam, kiedy na treningach mieliśmy podobne sytuacje, grając na ćwiartce boiska, kiedy ten przepis nie obowiązywał. Pomyślałem, że skoro jestem napastnikiem, to ustawię się w polu karnym i będę czekał na podania. Dostawałem, przykładałem nogę, kończyłem to i wygrywaliśmy 14:13. Jeśli do tego mają prowadzić zmiany, to chyba już nie będzie futbol.

Powtórki wideo to dobre rozwiązanie?

- Technologia "Goal-line" jest dobra, przynajmniej w tym przypadku nie będzie wypaczeń. Ale wiele innych decyzji sędziów też pozostawiało sporo do życzenia i wiadomo było, że wcześniej czy później ktoś się im przyjrzy z bliska. Chciałbym się przekonać, że wprowadzenie możliwości zobaczenia powtórki nie wpłynie na płynność gry. Błąd sędziowski niby był wkalkulowany w grę, jednak od kiedy w futbolu tak wiele zaczęło zależeć od pieniędzy, było oczywiste, że będą zmiany. To już nie jest odpowiedzialność, czy ktoś wypaczy wynik meczu, że ktoś wygra, a ktoś przegra. Teraz pytanie jest inne: „kto straci miliony euro?”. Może przecież być tak, że te pieniądze były potrzebne do przetrwania klubu. Co wtedy miałby powiedzieć sędzia? "Przepraszam, pomyliłem się?".

Pamięta pan jakieś sytuacje, w których przydałaby się powtórka?

- Rzut karny w meczu Austria - Polska na Euro 2008. Decyzja Howarda Webba do dzisiaj mnie boli. Był wtedy faul czy nie było? Tyle że nie wiem, czy powtórka by coś wyjaśniła. Albo sytuacja, kiedy Legia zdobywa gola na Wiśle, po podaniu półtora metra zza linii końcowej... A przecież wtedy był sędzia bramkowy. Ludzie widzieli z trybun, ja widziałem - jako kibic. To niedopuszczalne.

ZOBACZ WIDEO Dublet Cavaniego i triumf PSG w Nantes [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Czyli powtórki wideo powinny być dopuszczone?

- Tak, ale w ograniczonym stopniu. Wiadomo, że w Stanach, w futbolu amerykańskim, wykorzystują je do prezentowania kolejnych reklam, a do tego w piłce nożnej nie można dopuścić. Mecz nie może stracić na płynności. Trzeba wymyślić jakieś zasady. Dwa razy na połowę? Trzy razy na cały mecz? Trzeba się zastanowić.

Żyje pan jeszcze piłką nożną czy raczej ostatnio obserwuje pan wszystko trochę z boku?

- Z boku obserwuję skoki narciarskie, bo mieszkam w Zakopanem. I na czas turnieju wyjechałem do Krakowa, do kina, bo tam za dużo dla mnie ludzi jest teraz. Ale na przykład wejście w rundę wiosenną Roberta Lewandowskiego widziałem i myślę, że będzie królem strzelców Bundesligi.

Skąd takie przekonanie?

- Dla napastnika bardzo ważny jest początek. Była przerwa zimowa, a Robert pokazał, że w ogóle nie miała wpływu na jego strzelecką formę. Ta druga bramka, która dała Bayernowi zwycięstwo, to było mistrzostwo świata. Gra tyłem do bramki - mistrzostwo świata. Lewandowski przedłużył kontrakt z Bayernem, co nie znaczy, że nie zmieni klubu. Czasami nowa umowa jest tylko po to, żeby klub mógł zarobić na transferze.

Robert miał propozycję z Chin.

- Bądźmy poważni. Tyle samo zarobi w Europie. Chiny poczekają.

Rozmawiał Michał Kołodziejczyk

Zobacz inne teksty tego autora --->

Komentarze (0)