Ryszard Wójcik: PZPN skreślił mnie z listy obserwatorów UEFA, bo opowiedziałem się przeciwko Zbigniewowi Bońkowi

PAP / Bartłomiej Zborowski
PAP / Bartłomiej Zborowski

Zostałem skreślony przez PZPN z listy obserwatorów UEFA, bo w wyborach na prezesa PZPN nie opowiedziałem się za Zbigniewem Bońkiem - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Ryszard Wójcik, były sędzia międzynarodowy i, od wczoraj, były obserwator UEFA.

WP SportoweFakty: Podobno został pan skreślony przez Polski Związek Piłki Nożnej z listy obserwatorów UEFA. To prawda?

Ryszard Wójcik: - Tak, we wtorek przewodniczący Kolegium Sędziów Zbigniew Przesmycki poinformował mnie, że moje nazwisko nie znalazło się na liście. Obserwatorem UEFA byłem od momentu zakończenia sędziowania, czyli od 2001 roku. W moim przypadku żadnych ograniczeń wiekowych nie było, jedynym kryterium jest zgłoszenie przez krajowy związek. Jeśli jest się zgłoszonym i spełnia się wymogi formalne, nie ma przeciwwskazań, żeby być obserwatorem.

W takim razie czym pan zawinił?

- Sprawa jest prosta. Uważałem, że możliwy jest inny kandydat na prezesa PZPN i w ostatnich wyborach byłem w tej grupie, która nie do końca popierała kandydaturę Zbigniewa Bońka. Zwycięzca bierze wszystko, skąd my to znamy...

Biorąc pod uwagę pana pozycję w panelu obserwatorów UEFA, jest to dość zaskakujący ruch związku...

- Czuję się teraz jak człowiek, który całe życie coś robił i wydawało mu się, że robił to dobrze, a po tak długim czasie ktoś w taki sposób ocenia jego pracę. Mając określoną pozycję w UEFA i zasługi - bo, powiedzmy sobie szczerze, stanowisko obserwatora UEFA jest pochodną pewnych zasług - w sposób bardzo świadomy unikałem innych aktywności, bo chciałem się tym nadal zajmować. Władze PZPN uznały jednak po wyborach, że każdy, kto był przeciwko nim, jest ich wrogiem. Efekt jest taki, że nie ma mojego nazwiska na liście. To strasznie boli, kiedy ktoś, kogo się kochało jako wybitnego piłkarza i szanowało jako działacza, zachowuje się jak rozhisteryzowany dzieciak, który odebrał właśnie swoje zabawki i może je teraz dowolnie rozdawać. No i będzie rozdawać tak, jak uzna za stosowne.

Chodzi o Zbigniewa Bońka.

- Bez decyzji Zbigniewa Bońka taka decyzja by nie została podjęta. Także on skreślił Kazimierza Oleszka z listy delegatów UEFA. Nowa władza, więc trzeba porozdawać stołki. Kiedy Zbyszek Boniek zostawał prezesem 4,5 roku temu, w wydziale sędziowskim PZPN robiłem tyle samo i z takim samym zaangażowaniem jak dzisiaj. Nic się nie zmieniło. Oprócz tego, że parę miesięcy temu zostałem wybrany na delegata i miałem odwagę mieć inne zdanie niż Zbyszek na kwestię prowadzenia związku. Zawiodłem się na Zbigniewie Bońku jako człowieku, bo takie decyzje podejmuje z bardzo prymitywnych powodów. Ale on decyduje, bo on jest prezesem.

ZOBACZ WIDEO AS Monaco rozgromiło FC Lorient, dobry mecz Glika. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Będzie pan walczył o swoje racje?

- Jestem doświadczonym, dorosłym człowiekiem. Nie będę prowadził z tego powodu żadnych wojenek, tym bardziej że wiem, jak bardzo źle to wygląda. Wiem, jak funkcjonują struktury UEFA, tam ważna jest konsekwencja, popieranie określonej polityki. Przecież nie pojadę tam i nie powiem, że ktoś, kto wskoczył na moje miejsce, się nie nadaje.

A kto wskoczył na pana miejsce?

- To zupełnie nie tak, nie chcę w ten sposób stawiać sprawy. PZPN ma po prostu określony limit czterech obserwatorów. Skoro nie podało się na liście nazwiska Wójcika, to można było podać kogoś innego, kto spełnia kryteria. PZPN uznał, że Marcin Borski jest dużo lepszym obserwatorem niż ja. Marcin Borski w tej sprawie jest Bogu ducha winien. Oczywiście można powiedzieć, że dokument podpisał Zbigniew Przesmycki. Współczuję mu, jednocześnie wstydzę się za niego, że nie potrafił powiedzieć tego, co było w tym momencie wymagane... On wie, jak funkcjonuje panel obserwatorów w całej Europie. I gdyby to miała być jego suwerenna decyzja, jestem absolutnie pewien, że takiej decyzji by nie podjął. Podjął ją, bo musiał ją podjąć. Teraz, jako lojalny pracownik związku, będzie twierdził inaczej, że to jest jego ruch. Natomiast u mnie nic się nie zmieniło, od pięciu lat robię to samo, co robiłem w PZPN i UEFA, z tym zastrzeżeniem, że miałem przyjemność zostać delegatem PZPN, brać udział w wyborach prezesa i miałem prawo mieć inne zdanie i inny pogląd niż późniejszy zwycięzca.

Ale Zbigniew Przesmycki dzwoniąc do pana, musiał podać jakiś konkretny powód skreślenia z listy. Jak to wytłumaczył?

- Jak się chce psa uderzyć, to kij się znajdzie - to stara zasada. Mówiąc szczerze, strasznie współczuję teraz Zbyszkowi Przesmyckiemu, bo on po prostu musi znaleźć uzasadnienie do tej decyzji. A w tak niewymiernych kwestiach, jakim jest sędziowanie i obserwowanie, na pewno coś znajdzie. Tylko że to nie o to chodzi. Sędziów i obserwatorów nie ocenia się na podstawie strzelonych goli. Być może jeśli chodzi o panel obserwatorów UEFA byłem solą w oku Zbyszka Bońka. A jeśli chce pan uzasadnienia, to na pewno w PZPN odpowiednie panu przytoczą. Przecież gdy Żelazko z Kolatorem skreślali mnie z panelu, to też znaleźli odpowiedni paragraf. To jest bardzo elastyczne, każda decyzja jest możliwa i akceptowana.

Czy taka decyzja PZPN oznacza koniec kariery Ryszarda Wójcika w sędziowskich strukturach?

- Tak, dokładnie. Mnie już parę lat temu próbowali wykończyć w sędziowaniu Żelazko z Kolatorem, skreślili mnie z panelu obserwatorów, a za parę miesięcy wylądowali w... Oczywiście nie mówię tego w odniesieniu do ludzi, którzy skreślili mnie dzisiaj. Po prostu zmierzam do tego, że mam 60 lat, wydawało mi się, że dzięki moim działaniom i pozycji w Europie pomogłem wielu kolegom sędziom. Mógłbym jeszcze pomagać przez parę lat, ale zwyciężyło kolesiostwo. Jako sędzia czuję się absolutnie spełniony - pojechałem przecież na mistrzostwa świata, mam nadzieję, że niedługo się to uda też Szymonowi Marciniakowi. Swoje działania jako obserwator zawsze traktowałem edukacyjnie dla młodszych, zawsze pilnowałem interesów naszych, polskich sędziów. Oczywiście nie w sposób medialny, bo to nawet jest niewskazane. PZPN uznał jednak, że to koniec.

ROZMAWIAŁ PAWEŁ KAPUSTA

ODPOWIEDŹ PZPN

Skontaktowaliśmy się z Polskim Związkiem Piłki Nożnej. O komentarz poprosiliśmy Zbigniewa Przesmyckiego, ale poprosił o telefon w czwartek. - Jest to suwerenna decyzja Kolegium Sędziów PZPN. Nie mieszałbym do tego polityki wyborczej - powiedział z kolei WP SportoweFakty rzecznik prasowy PZPN, Jakub Kwiatkowski.

POLSKI REKORDZISTA W LIDZE MISTRZÓW

Ryszard Wójcik, urodzony w 1956 roku w Opolu. To jeden z najlepszych, polskich sędziów w historii. Na swoim koncie ma ponad 300 poprowadzonych meczów w polskiej, najwyższej klasie rozgrywkowej. Sędziował także w Lidze Mistrzów (do dziś pozostaje polskim rekordzistą w ilości przesędziowanych meczów w Champions League), na finałach mistrzostw świata w 1998 roku we Francji, prowadził także mecz o Superpuchar Europy w 1999 roku pomiędzy Lazio Rzym a Manchesterem United. Po zakończeniu kariery sędziowskiej przez ponad 15 lat był obserwatorem FIFA. Prywatnie prowadzi znaną w całej Europie firmę przewozową.

Źródło artykułu: