Lech już miał problem z limitem obcokrajowców. Dwóch bramkarzy usiądzie na ławce?

PAP / Jakub Kaczmarczyk
PAP / Jakub Kaczmarczyk

Już w pierwszym tegorocznym meczu limit graczy spoza Unii Europejskiej sprawił problem Lechowi Poznań. Czy w kolejnych spotkaniach na ławce rezerwowych Kolejorza zasiądzie dwóch bramkarzy?

Według panujących obecnie przepisów jednocześnie na boisku przebywać może tylko dwóch zawodników spoza Unii Europejskiej. Sprowadzenie przez Lecha Poznań Wołodymyra Kostewycza sprawiło, że trener Nenad Bjelica dokonując zmian musi być czujny. Obecnie w klubie oprócz Ukraińca są jeszcze Ghańczyk Abdul Aziz Tetteh oraz Bośniak Jasmin Burić.

Ten ostatni jest obecnie rezerwowym bramkarzem, ale wiele osób przed wznowieniem rozgrywek Lotto Ekstraklasy obawiało się sytuacji w której na boisku przebywać będzie Kostewycz i Tetteh, a Matus Putnocky dozna kontuzji i na boisko będzie musiał wejść Burić.

Los sprawił, że taka sytuacja miała prawie miejsce podczas meczu z Bruk-Bet Termliką Nieciecza. W pierwszym składzie wyszedł co prawda tylko Ukrainiec, ale jeszcze przed przerwą Tetteh zastąpił kontuzjowanego Trałkę. W drugiej połowie z urazem zmagał się Putnocky, ale ostatecznie nie musiał go zastąpić Burić. Sytuacja ta i tak zmusiła Nenada Bjelicę do opóźnienia rotacji w zespole..

- Gdyby Putnocky musiał zejść, to musielibyśmy dokonać dwóch zmian. Oprócz bramkarza musiałby zejść Kostewycz lub Tetteh. Nie byliśmy pewni jak rozwinie się sytuacja, dlatego czekaliśmy z dokonaniem kolejnych zmian. Okazało się, że Putnocky może dokończyć mecz, więc w końcówce dokonaliśmy zmian - opowiada Nenad Bjelica.

ZOBACZ WIDEO Puchar Anglii: przełamanie Leicester z Kapustką i Wasilewskim w składzie! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Lech miał szczęście, że wcześniej wykonał tylko jedną roszadę. Co gdyby tak nie było, a Burić musiałby zastąpić Putnocky'ego? - Gdybyśmy mieli tylko jedną zmianę, to kończylibyśmy mecz w dziesięciu, bo musiałby zejść Kostewycz albo Tetteh - dodaje trener Kolejorz.

Na razie nie wiadomo czy Trałka i Putnocky doznali urazów, które wykluczą ich z gry w kolejnych meczach. Spotkanie z Bruk-Bet Termaliką pokazało Lechowi, że musi być przygotowany na niespodziewane sytuacje związane z limitem obcokrajowców. Niewykluczone, że na ławce rezerwowych zasiądzie… dwóch bramkarzy. Oprócz Buricia byłby to Miłosz Mleczko, który w razie konieczności mógłby wejść na boisko w momencie, gdy przebywaliby na nim zarówno Kostewycz, jak i Tetteh. - Nie wiem czy jest to możliwe, ale rozważymy i taką opcję. Nigdy nie zdarzyło mi się mieć dwóch bramkarzy na ławce rezerwowych, ale trzeba wziąć to pod uwagę - kończy Nenad Bjelica.

Źródło artykułu: