Sławomir Peszko czuł się w Niecieczy jak w Dublinie

WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska
WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska

Sławomir Peszko przeżył w piątkowy wieczór deja vu. Reprezentant Polski porównał mecz 22. kolejki Lotto Ekstraklasy z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza (1:1) do wyjazdowego spotkania el. Euro 2016 z Irlandią (1:1).

Analogia jest uzasadniona, ponieważ w obu tych meczach drużyny Sławomira Peszki prowadziły 1:0 po jego golu i obie wypuściły zwycięstwo z rąk dosłownie ostatnich sekundach.

- Kiedy traci się bramkę w samej końcówce, to zawsze jest niedosyt, ale takie sytuacje się zdarzają. Pamiętam dobrze mecz reprezentacji Polski w Irlandii w eliminacjach Euro 2016, kiedy strzeliłem gola, ale w ostatnich sekundach straciliśmy bramkę i mecz zakończył się tylko remisem. Biorąc jednak pod uwagę całokształt eliminacji, to zakończyły się one dla nas sukcesem - przypomina Peszko.

- Dlatego nie ma się co załamywać tym wynikiem, tylko trzeba patrzeć w przyszłość z optymizmem. Być może w kolejnym meczu w Poznaniu to my zdobędziemy bramkę w doliczonym czasie gry i dzięki niej wywalczymy trzy punkty - dodaje reprezentant Polski.

W Niecieczy Lechia musiała sobie radzić bez chorego na grypę Milosa Krasicia. Czy brak tego zawodnika był dla biało-zielonych dużym osłabieniem?

- Milos to świetny zawodnik, ale Flavio Paixao, Rafał Wolski i także Lukas Haraslin starali się go zastąpić jak najlepiej. Uważam, że wykonali w tym względzie bardzo dobrą pracę. Niemniej jednak jako cała drużyna musimy poprawić naszą grę na wyjazdach, by być tak skutecznym zespołem, jakim jesteśmy w meczach u siebie - stwierdził 32-latek.

ZOBACZ WIDEO Łukasz Broź: Chcieliśmy wygrać

Komentarze (0)