Arka - Korona: pierwsze wiosenne punkty beniaminka. Dwa rzuty karne w Gdyni

Przełamanie Arki Gdynia. Po dwóch porażkach, na inaugurację 23. kolejki Lotto Ekstraklasy podopieczni Grzegorza Nicińskiego zdobyli pierwsze wiosenne gole i punkty, pokonując u siebie Koronę Kielce aż 4:1.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński
PAP / Adam Warżawa

Mecz nie był piłkarskim arcydziełem, ale nie zawiódł oczekiwań i dostarczył sporo emocji. Pierwsza połowa była jeszcze dość wyrównana, choć już wtedy ekipa Macieja Bartoszka miała sporo szczęścia, bo gospodarze zmarnowali rzut karny. Wywalczył go Mateusz Szwoch, który oszukał na skrzydle dwóch rywali i został sfaulowany przez Rafała Grzelaka. Ku rozpaczy gdyńskich kibiców Marcus Vinicius da Silva uderzył jednak zbyt lekko i Milan Borjan obronił.

Arka ostatecznie dopięła swego i pięć minut później objęła prowadzenie w dużo ładniejszy sposób! Akcję zainicjował Vinicius, po jego podaniu Przemysław Trytko znakomicie obsłużył w polu karnym Szwocha i ten pokonał bramkarza Korony uderzeniem z ostrego kąta. Wszystko zostało rozegrane perfekcyjnie, ręce same składały się do oklasków. Długo gdynianie się jednak nie cieszyli, bo odpowiedź gości nastąpiła niemal natychmiast. Niczym lis pola karnego zachował się Ilijan Micanski. Po rzucie rożnym Bułgar pokonał Konrada Jałochę z kilku metrów, mimo że nie do końca mógł się spodziewać dojścia do piłki, bo spadła ona pod jego nogi po rykoszecie.

1:1 do przerwy to wynik sprawiedliwy, lecz po zmianie stron lepsza i dużo skuteczniejsza była już Arka. W 59. minucie kielczanie sprokurowali kolejną jedenastkę. Tym razem Borjan sfaulował Viniciusa, a dwa zmarnowane strzały z "wapna" to już byłoby za wiele, więc do siatki uderzeniem bliżej prawego rogu trafił Szwoch.

Kielczanie próbowali odpowiedzieć, ale ich ataki były bardzo chaotyczne. Niewiele dały też zmiany dokonane przez Macieja Bartoszka, bo Marcin Cebula nic nie wskórał, zaś Maciej Górski i Siergiej Pilipczuk weszli na boisko zbyt późno. Wtedy na tablicy wyników było już bowiem 3:1. Tego gola w nieprawdopodobnym zamieszaniu zdobył Rafał Siemaszko. Gospodarze kilka razy próbowali pokonać Borjana, 29-latek obronił m. in. soczysty strzał Antoniego Łukasiewicza, jednak koledzy mu nie pomagali i w końcu skapitulował po uderzeniu z bliska.

To wciąż nie był koniec emocji i w doliczonym czasie wynik ustalił strzałem na pustą bramkę Dominik Hofbauer. W tej sytuacji kielecka defensywa znów się nie popisała, bo wcześniej Borjan zatrzymał uderzenie Szwocha, a spieszący z poprawką Austriak był pozostawiony bez krycia.

Po porażkach z Legią Warszawa (0:1) i KGHM Zagłębiem Lubin (0:1), Arka zdobyła w piątek pierwsze wiosenne punkty i teraz ma ich 29 - tyle samo co Korona.

Arka Gdynia - Korona Kielce 4:1 (1:1)
1:0 - Dariusz Formella 36'
1:1 - Ilijan Micanski 40'
2:1 - Mateusz Szwoch (k.) 60'
3:1 - Rafał Siemaszko 79'
4:1 - Dominik Hofbauer 90+2'

W 31. minucie Marcus Vinicius da Silva nie wykorzystał rzutu karnego (Milan Borjan obronił).

Składy:

Arka Gdynia: Konrad Jałocha - Tadeusz Socha, Michał Marcjanik, Przemysław Stolc, Adam Marciniak, Yannick Kakoko (69' Antoni Łukasiewicz), Dominik Hofbauer, Marcus Vinicius da Silva (87' Miroslav Bożok), Mateusz Szwoch, Dariusz Formella, Przemysław Trytko (76' Rafał Siemaszko).

Korona Kielce: Milan Borjan - Bartosz Rymaniak, Radek Dejmek, Bartosz Kwiecień, Rafał Grzelak, Jacek Kiełb, Vanja Marković (69' Marcin Cebula), Mateusz Możdżeń, Miguel Palanca (83' Siergiej Pilipczuk), Nabil Aankour (82' Maciej Górski), Ilijan Micanski.

Żółte kartki: Tadeusz Socha (Arka Gdynia) oraz Milan Borjan (Korona Kielce).

Sędzia: Łukasz Bednarek (Koszalin).

Widzów: 5213.

ZOBACZ WIDEO Michał Pazdan: Zabrakło nam spokoju
Czy Arka lub Korona zakończą fazę zasadniczą w czołowej ósemce?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×