- Dawałem autografy na wielu różnych przedmiotach, ale po raz pierwszy podpisałem się na samochodzie - komentował zaskoczony Robert Lewandowski, gdy taką prośbę miał do niego chiński fan. Inni dali mu wielki album ze zdjęciami, a tysiące ubranych w koszulki z jego nazwiskiem piszczało z entuzjazmu, gdy tylko się gdzieś pojawił. Tak było w 2015 roku, gdy Bayern Monachium z Polakiem w składzie poleciał na przedsezonowe tournée.
To mniej więcej wtedy w sztabie polskiego piłkarza podjęto strategiczną decyzję, aby Chińczykom nie dać o sobie zapominać i za Wielkim Murem być obecnym na co dzień. Wcześniej Lewandowski i jego doradcy spoglądali już na Chiny, ale dopiero tamten wyjazd pozwolił im osobiście przekonać się, jak wielki potencjał tkwi w Państwie Środka. Cezary Kucharski, agent napastnika mówił nam niedawno: - To rynek, który jest młody i perspektywiczny. Dynamicznie się rozwija, więc to nic dziwnego, że podjęliśmy takie kroki.
Wybór marki telefonu, jaki reklamuje Lewandowski, nie był przypadkowy, bo Huawei to produkt chiński. W sklepach Pekinu czy Szanghaju można kupić przeróżne gadżety dedykowane tylko dla polskiego piłkarza. Podstawą komunikacji z fanami są oczywiście media społecznościowe, więc i w nich trzeba być obecnym. W Chinach nie ma Facebooka, nie ma też Twittera. Tamtejszym odpowiednikiem Facebooka jest platforma Sina Weibo, Polaka śledzi tam dokładnie 767 130 fanów, a przeciętne posty czyta od 300 do 500 tysięcy fanów. Jest też inna platforma Tencent Weibo, gdzie Lewandowski ma 116 tysięcy fanów, ale firma która nią zarządza zmienia profil i wkrótce będzie wygaszona.
Tomasz Zawiślak, przyjaciel Lewandowskiego i osoba, która odpowiada za obecność piłkarza w social mediach mówi nam: - Jesteśmy zadowoleni, bo to dodatkowe 800 tysięcy ludzi, którzy na bieżąco kibicują Robertowi.
ZOBACZ WIDEO Zmiana opon na letnie. Kierowco, nie daj się oszukać pogodzie
Jak się okazuje, obecność na chińskich platformach wcale nie jest taką prostą sprawą. - Najtrudniejsza jest wejście z tego względu, że obywatele spoza Chin nie mają możliwości zakładania takich profili. Jedyną możliwością jest współpraca z Chińczykami. My jako administratorzy tego profilu nie możemy na bieżąco monitorować wzrostu aktywności wszystkich treści, które się tam pojawiają, bo nie mamy do tego dostępu - tłumaczy Zawiślak.
Sztab Polaka rozpoczął więc współpracę z tamtejszą firmą Shanhai Sports. Teraz fizycznie wpisy na Weibo dodaje tam na miejscu chiński administrator profilu. - Budujemy strukturę, która będzie podlegać tu nam na miejscu. Innymi słowy będziemy mieli osobę z Chin, która będzie tymi profilami administrowała.
Wpisy jakie teraz są dodawane w imieniu piłkarza, to te które pojawiają się też na Facebooku czy Twitterze. Nie ma dedykowanych treści dla Chińczyków, choć akurat gdy odbywają się akurat jakieś chińskie święta, Polak przesyła już odpowiedni, tylko dla nich komunikat.
Pisania jak najwięcej stricte do Chińczyków zaleca akurat tamtejsza firma Mailman, która co roku przygotowuje zestawienia popularności w chińskiej sieci całych lig, klubów oraz kibiców. W swoim najnowszym raporcie sprzed kilku dni podaje, że w tym momencie najbardziej popularnym i zaangażowanym klubem za Wielkim Murem jest Manchester United, który wyprzedził Bayern Monachium. Z drugiej strony najpopularniejszą ligą w Chinach jest Bundesliga, co też mocno wpływa na zainteresowanie Robertem Lewandowskim. Choćby dlatego, że wszystkie jej mecze są transmitowane.
Polak jest w Chinach popularny, ale trochę mu jeszcze brakuje do innych gwiazd, które są tam obecne dłużej. Raport Mailmana wskazuje, że najbardziej wpływowym zawodnikiem w social mediach jest Cristiano Ronaldo, a kolejne miejsca zajmują Mesut Oezil, Gareth Bale, Anthony Martial i Wayne Rooney.
Warto jeszcze dodać, że kapitan reprezentacji Polski miał ostatnio możliwość gry w jednym z chińskich klubów. Azjaci byli w stanie zapłacić za niego nawet 250 mln euro i płacić mu rocznie około 40 mln euro. Snajper Bayernu propozycję odrzucił.