Yes, you can! Robert Lewandowski chce do USA

- Mógłby być nawet naszym Beckhamem - mówi nam polski dziennikarz z USA. - Byłby największą gwiazdą ligi - dodaje inny. I pewnie nikt już by go nie mylił z rosyjskim sztangistą. Robert Lewandowski chce wyjechać do Ameryki.

Jacek Stańczyk
Jacek Stańczyk
East News / Imago Sport and News
- Kim jest Robert Lewandowski? To rosyjski sportowiec. Konkretnie sztangista - odpowiedział pewien nastolatek. Inny widział w naszym piłkarzu rosyjskiego alpinistę. Zdarzyło się też, że ktoś strzelił, iż to polski prezydent. Tak 1,5 roku temu w sondzie przeprowadzonej przez kanał reprezentacji Polski "Łączy nas Piłka" odpowiadali Amerykanie.

Chris Reiko, polski dziennikarz od wielu lat mieszkający w Kalifornii, opowiada nam jednak anegdotę. - Kiedyś o pierwszej w nocy wiózł mnie w San Francisco taksówkarz z Indonezji. Gdy usłyszał skąd jestem, od razu powiedział: "Robert Lewandowski".

Kapitan reprezentacji Polski jasno zadeklarował, że prędzej czy później chce zagrać w Stanach Zjednoczonych. Jednak wielka światowa gwiazda, jaką już jest Polak, akurat w USA taką być nie musi.

Gdzie on się zatem pcha?

Amerykański styl

W niedawnej rozmowie z tygodnikiem "Piłka Nożna" Robert Lewandowski potwierdził: - Tak. Uważam, że to interesujący kierunek. Nie wiem, czy będę miał okazję zagrać w USA, czy za parę lat stwierdzę, że jednak nie, ale na dziś zakładam, że warto byłoby tam trafić i posmakować, jak żyje się w Ameryce. Chodzi mi to po głowie.

Bo właśnie może mniej o grę w USA tu chodzi, ale przede wszystkim o życie. O błyszczenie na czerwonym dywanie w Hollywood, albo szybki chód z kawą za dolara tam, gdzie ulice nie mają nazw - czyli po Manhattanie w Nowym Jorku. O wylegiwanie się na plażach Florydy i przemierzanie drogą numer 66 pustkowi Nevady i Arizony. O grę w kasynie w Las Vegas, gdzie już na lotnisku po przejściu przez bramki witają cię jednoręcy bandyci.

Ale to zrobił! Ronaldo efektownie poradził sobie z rywalem [ZDJĘCIA ELEVEN]

Życie w USA na tyle spodobało się Davidowi Beckhamowi, że w pewnym momencie postanowił zostać obywatelem tego kraju. A przynajmniej tak zapowiadał. Anglik swoją drogą przyjeżdżał za ocean bardziej jako celebryta niż piłkarz. Na jego pierwszym meczu w klubie Los Angeles Galaxy pojawiło się 70 tysięcy ludzi. Większość z nich miała na swoich koszulkach nazwisko Beckham, ale wiele trykotów nie było z klubu z Los Angeles. Było im to wszystko jedno, ważne że napisane było Beckham.

Nowy Jork wciągnął z kolei na dobre inną wielką gwiazdę piłki, Raula. Hiszpan w końcu ściągnął tam rodzinę i został na dobre. Amerykańskiej piłki i tamtejszego życia oprócz nich posmakowały też takie gwiazdy piłki jak Frank Lampard, Robbie Keane, Steven Gerard, David Villa, Kaka, Thierry Henry czy Andrea Pirlo.

- Tu można dobrze pożyć i pograć w piłkę. Do tego zarobić. Ten kraj i ta liga są stworzone dla niego – mówi WP SportoweFakty Tomasz Moczerniuk, polonijny dziennikarz z USA, autor bloga papatomski.com.  - Dla Lewandowskiego byłby to super ruch. Ameryka przyciąga, to fajny kierunek. Idealne miejsce dla tych największych gwiazd, których dziś nie pociągają Chiny.

Lewandowski gdyby chciał, grałby dziś za Wielkim Murem, zarabiał około 40 mln euro rocznie. Nad ofertą z Chin nawet się jednak nie zastanawiał. O wyjeździe do Ameryki mówi otwarcie. A tu najlepiej opłacany Kaka (Orlando City SC) zarabia 7,19 mln dolarów rocznie. Inna gwiazda, Włoch Sebastian Giovinco, kasuje około 7.11 mln dolarów.

Polscy Beckhamowie

Chris Reiko zwraca uwagę na jeden dosyć ważny aspekt życia piłkarskiej gwiazdy w Stanach. - USA to najlepszy kraj do życia. Nie tylko dla gwiazdorów. Ci piłkarscy bardzo sobie pobyt tutaj chwalą. W Ameryce mogą spokojnie wyjść na miasto, iść na zakupy. Nawet piłkarze Realu Madryt w dresach mogą być nierozpoznani.

Co do rozpoznawalności Lewandowskiego w Stanach, zdania są podzielone. Akurat Reiko twierdzi, że polski piłkarz jest tu bardzo dobrze znany. I jemu oraz jego żonie Annie wróży dobrą przyszłość na salonach. - Już teraz jest popularny. Ma piękną żonę, więc bardzo łatwo zdobędzie sympatię tłumów. Dziś świat to globalna wioska. Jak Lewandowski zagra spektakularnie w Bundeslidze czy Lidze Mistrzów, kilka minut później pokazują to wszystkie sportowe kanały w USA. Nie widzę powodu, dla którego Lewandowscy w mediach mieliby być mniej popularni niż odchodzący powoli w zapomnienie Beckhamowie.

Adam Kotleszka, komentator amerykańskiej ligi w Eurosporcie, uważa trochę inaczej. Mówi nam: - Dziś największe gwiazdy ligi jak Andrea Pirlo, Sebastian Giovinco czy David Villa nie są celebrytami. W USA jest zainteresowanie piłką nożną, na mecze przychodzi dużo ludzi, ale to kraj z tak ogromną konkurencją sportową, że Robert nie musiałby być aż tak bardzo znany. Raczej nie zdarzyłoby się, że nie mógłby przejść spokojnie ulicami, na przykład w Orlando.

Tomasz Moczerniuk wyjaśnia z kolei, że Lewandowski w USA bardzo popularny dziś nie jest, bo Bayern Monachium nie ma za oceanem takiej renomy, jak największe potęgi z angielskiej Premier League. - Dla jego sławy najlepiej byłoby, gdyby przed przyjazdem tutaj przez dwa lata pograł na Wyspach Brytyjskich - stwierdza. Zauważa przy okazji, że dziś MLS nie ma kogoś, kto byłby twarzą na pokaz. - Jest tu dużo 29-30-letnich piłkarzy z Meksyku, Argentyny, nawet z Finlandii, którzy przyjeżdżają przede wszystkim grać. Niby jest Villa, ale on mieszka tu już trzy lata, a wywiadów po angielsku nie udziela.

Na kolejnej stronie zobaczysz, jak Amerykanin wykorzystał "Lewego" do podrywania dziewczyn i przeczytasz, gdzie mógłby trafić.

Mając do wyboru niewyobrażalną kasę w Chinach lub zdecydowanie mniejszą, ale za to USA wybierzesz:

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×