Pod koniec spotkania z Polonią Bytom z trybun dochodziły głosy dezaprobaty dla trenera Jacka Zielińskiego. - Słyszę, że kibice mają zastrzeżenia do mojej pracy, ale nie rozumiem o co chodzi. Zarząd postawił przede mną cel utrzymania zespołu w ekstraklasie i jesteśmy w trakcie jego realizacji. Jestem przekonany, że go zrealizujemy. Przecież ani razu w ciągu sezonu nie byliśmy na miejscu spadkowym. Jest trochę nerwowo, bo przegraliśmy ostatnie dwa mecze - powiedział Dziennikowi Bałtyckiemu szkoleniowiec biało-zielonych, który ma pomysł na to, aby Lechia zaczęła ponownie dobrze grać. - Mam pomysł, ale szczegółów nie zdradzę. Być może będzie to gra jednym napastnikiem i wzmocnienie naszej środkowej linii. Będziemy nad tym pracować, ale to nie oznacza, że tak właśnie zagramy w Wodzisławiu przeciwko Odrze - zdradził szkoleniowiec.
Lechia będzie miała bardzo trudną końcówkę sezonu. Zielińskiego nie zraża jednak niekorzystny terminarz. - Nie możemy na to patrzeć, tylko po prostu mamy zdobywać punkty. Owszem, gramy z Lechem Poznań i Wisłą Kraków, ale te mecze będą dopiero na zakończenie rozgrywek. Przed nami sześć kluczowych spotkań. W rundzie jesiennej, grając z tymi właśnie zespołami, zdobyliśmy dziesięć punktów. Jeśli teraz w tych spotkaniach zdobędziemy dziesięć bądź jedenaście punktów, to końcówkę sezonu powinniśmy mieć już spokojną. A z pewnością stać nas na to - wierzy w siłę swojego zespołu Zieliński.
Po meczu z Polonią Bytom doszło do rozmowy pomiędzy trenerem, a zarządem klubu z Gdańska. - Wysłuchaliśmy przygotowanej przez trenera analizy sytuacji sportowej i ostatnich wyników. Padło z naszej strony wiele pytań, podsumowaliśmy spotkanie i wyraziliśmy własne opinie. Podczas kolejnych wspólnych spotkań będziemy wracać do tego tematu. Moment jest jaki jest, dlatego wszystko, co mogą przynieść najbliższe godziny, dni i tygodnie musi być głęboko i dokładnie przemyślane - wytłumaczył Dziennikowi Bałtyckiemu prezes Lechii, Maciej Turnowiecki.
Korzystając z przerwy w lidze, gdańszczanie postanowili wypróbować ofensywnego pomocnika, który zagrał kilkadziesiąt spotkań w reprezentacji Litwy - Tomasa Razanauskasa. Grał on wcześniej między innymi w Widzewie i ŁKS. - Trener Zieliński widział już wcześniej tego piłkarza. Litwin chciał spróbować swoich sił. Zostanie z nami kilka dni. Jest do wzięcia od razu, bowiem klub, w którym występował, rozpadł się - wytłumaczył Radosław Michalski.