Leszek Orłowski
Warto poświęcić chwilę analizie gry tego zawodnika, gdyż jest ona wręcz... kuriozalna. Alexis Sanchez ustawiony na środku ataku zachowuje się bowiem w sposób, który każdego innego trenera wyprowadziłby szybko z równowagi, natomiast Arsene Wenger sprawia wrażenie zachwyconego.
Gdzie lecisz, świrze?
Oczywiście, do zamierzchłej przeszłości należą czasy, gdy środkowy ataku stał tylko w polu karnym rywala, czyhał na piłkę, koncentrował się na strzelaniu goli. We współczesnym futbolu nie ma odpowiednika Gerda Muellera. Najlepsze rasowe numery 9: Zlatan Ibrahimović, Luis Suarez i Robert Lewandowski krążą po całej szerokości boiska, co chwila wychodzą z szesnastki, wyciągają do boku stoperów, a Karim Benzema zgoła pozostaje na usługach skrzydłowego w osobie Cristiano Ronaldo. Dziewiątki innego typu, jak Gonzalo Higuain, to piłkarze uwielbiający atakować na pełnej szybkości, z głębi pola. Wszystkich ich jednak łączy zorientowanie na strzelanie goli. Jeśli oddalają się od pola karnego, to towarzyszy temu głębszy zamysł, koncepcja, by rychło w nie wrócić i zakończyć akcję strzałem albo asystą. Nawet jeśli z pozoru myślą o czymś innym, to w istocie rzeczy myślą o zdobyciu bramki rywala. Nie imają się czynności nijak niezwiązanych z tym dziełem, choć w przypadku Benzemy oczywiście są to często gole nie własne, lecz CR7.
Co różni od nich Alexisa? Otóż Chilijczyk strzela gole - w znaczącej zresztą przecież liczbie - mimochodem, są one czymś w rodzaju produktu ubocznego jego boiskowej działalności.
Sancheza cechuje podczas meczu coś w rodzaju dziecięcej ciekawości. Nie umie wytrzymać z dala od centrum wydarzeń w danym momencie. Zawsze musi od razu tam pobiec i zajrzeć do środka, wtrącić swoje trzy grosze. Lewy, Ibra, Benzema i każdy inny napastnik potrafi, widząc, że jego zespół zawiązuje ciekawą akcję skrzydłem, pozostać w polu karnym, skoncentrować się na walce z obrońcami o wyrobienie sobie pozycji do strzału. Alexisa ta dalsza perspektywa nie interesuje: odczuwa coś w rodzaju imperatywu kategorycznego, żeby natychmiast pognać tam, gdzie jest piłka, sprawdzić z bliska, czy nie może się przydać na miejscu zdarzeń. A gdy tam się błyskawicznie - bo jest przecież graczem bardzo szybkim - przemieści, już klepie piłkę z kolegami, już się kiwa. Przy tym zupełnie nie ma dla niego znaczenia, że pole karne pozostaje puste, że żaden z kolegów nie zajmuje jego miejsca, by ewentualnie sfinalizować natarcie. Można go porównać do rzemieślnika gotowego natychmiast porzucić na zawsze dłuższą robotę za dziesięć tysięcy, by wykonać drobną pracę za sto złotych.
(...)
[b]CAŁY ARTYKUŁ W NAJNOWSZYM NUMERZE TYGODNIKA "PIŁKA NOŻNA".
[/b]
ZOBACZ WIDEO Sevilla straciła punkty. Zobacz skrót meczu z Deportivo Alaves [ZDJĘCIA ELEVEN]