Liga Mistrzów: Borussia Dortmund spragniona goli. Benfica kontra fatum

PAP / Bartłomiej Zborowski
PAP / Bartłomiej Zborowski

Borussia Dortmund zdobyła 21 goli w fazie grupowej Ligi Mistrzów. W Lizbonie nie trafiła do bramki i na półmetku walki o ćwierćfinał przegrywa 0:1 z Benficą. Dotychczas tylko zwyciężała u siebie z klubami z Portugalii.

W fazie grupowej nie było bardziej bramkostrzelnego zespołu niż Borussia Dortmund, która z przytupem wróciła do Ligi Mistrzów po roku nieobecności. Drużyna Łukasza Piszczka strzeliła w meczach z Realem Madryt, Legią Warszawa oraz Sportingiem Lizbona 21 goli. Najbardziej drapieżna była w spotkaniach z mistrzem Polski. Z Portugalczykami zaś zwyciężyła 2:1 w Lizbonie, a na własnym stadionie 1:0.

Po awansie z grupy los skojarzył Borussię z lokalnym rywalem Sportingu. Tym silniejszym i bardziej utytułowanym. Benfica Lizbona była mistrzem kraju 34 razy, a Sporting 22. Ma pięć Pucharów Portugalii więcej, a w latach 60. wygrała Puchar Europy. Teraz Benfica jest liderem ligi z punktem przewagi nad FC Porto i 12 "oczkami" więcej niż Sporting. Na swoim stadionie jest niepokonana, na wyjeździe straciła punkty w trzech spotkaniach.

Borussia zamierza odrobić stratę gola w rewanżu. Pierwszy mecz z Benficą przegrała 0:1 na własne życzenie. 64 procent posiadania piłki, 14 strzałów, w tym cztery celne, a ponadto 10 kornerów i rzut karny nie przełożyły się na gola dla przedstawiciela Bundesligi. Benfica zmieniła w prowadzenie jedyne, celne uderzenie, ale w rewanżu limit szczęścia może się skończyć.

- Musimy zostawić pierwszy mecz za sobą - zaznacza Thomas Tuchel, trener Borussii. - Takie samo podejście mielibyśmy w razie zwycięstwa w Lizbonie. Musimy cieszyć się z sytuacji podbramkowych, zdobywania goli. Czujemy, że możemy to robić w rewanżu. W Dortmundzie, gdy zapalą się jupitery i wszyscy ludzie dadzą nam wsparcie, plan będzie jeden: atak.

ZOBACZ WIDEO Asysta Glika i cztery gole na Stade Louis II. Zobacz skrót meczu AS Monaco - FC Nantes [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Borussia ma wzorowe statystyki w meczach u siebie z klubami z Portugalii. Wygrała wszystkie pięć. Pierwszy 3:1 z Boavistą Porto w 1999 roku. Dwa gole przewagi miała również w poprzednim sezonie, gdy w ramach Ligi Europy "odprawiła z kwitkiem" FC Porto (2:0). Pierwszego strzelił Łukasz Piszczek, a drugiego Marco Reus. W większości tych meczów Borussia otwierała wynik przed przerwą i marzy o powtórce scenariusza.

Benfica wygrała w Niemczech zaledwie dwa spotkania wobec 20 bez zwycięstwa. Na początku obecnej dekady zdobyła stadiony VfB Stuttgart oraz Bayeru Leverkusen. W obu przypadkach ważnego gola dla drużyny z Portugalii strzelił Oscar Cardozo. Paragwajczyk opuścił Lizbonę trzy lata temu i przeniósł się na zasadzie wolnego transferu do Trabzonsporu. Za ofensywę Benfiki będą odpowiadać w Dortmundzie inni piłkarze.

- Po pierwszym meczu poznaliśmy się lepiej z Borussią, co będzie mieć odzwierciedlenie w taktyce - zapowiada Rui Vitoria, trener Benfiki. - U siebie mogliśmy zrobić niektóre rzeczy lepiej, ale zwyciężyliśmy z silnym przeciwnikiem. Wiemy jakie znaczenie może mieć nasza bramka na wyjeździe. Postaramy się o nią, choć atakować będzie głównie Borussia. Jesteśmy na to przygotowani i możemy odpowiedzieć.

W weekend Borussia strzeliła sześć goli Bayerowi, a Benfica zachowała czyste konto. Drużyny nie są w stanie jednocześnie podtrzymać swoich serii, więc jeden z żywiołów pokona drugi.

Borussia Dortmund - Benfica Lizbona / śr. 08.03.2017 godz. 20.45

Pierwszy mecz: 0:1.

Przewidywane składy:

Borussia: Buerki - Piszczek, Sokratis, Bartra - Durm, Dembele, Weigl, Guerreiro, Schmelzer - Aubameyang, Schuerrle.

Benfica: Ederson - Nelson Semedo, Luisao, Lindeloef, Eliseu - Samaris, Pizzi, Salvio, Zivković - Jonas, Mitroglou.

Sędzia: Martin Atkinson (Anglia).

Pozostałe pary 1/8 finału Ligi Mistrzów:

Arsenal Londyn - Bayern Monachium 2:10
SSC Napoli - Real Madryt 2:6
FC Barcelona - Paris Saint Germain (0:4)
AS Monaco - Manchester City (3:5)
Atletico Madryt - Bayer Leverkusen (4:2)
Leicester City - Sevilla FC (1:2)
Juventus Turyn - FC Porto (2:0)

Komentarze (0)