Domowy mecz Śląska? Przeważnie toporna gra gospodarzy i mało bramek. Na palcach jednej ręki można policzyć spotkania we Wrocławiu, które porywały kibiców. Wygląda na to, że podopieczni trenera Urbana chcą zerwać z przyczepioną do nich łatką. Z Koroną Kielce piłkarze Śląska momentami zachwycali.
Jedyną groźną sytuację przyjezdni stworzyli w 5 minucie. Ilijan Micanski minął Mariusza Pawełka, miał przed sobą pustą bramkę, aż nagle jak spod ziemi wyrósł Piotr Celeban i wybił piłkę z linii.
- Nie zaczęło się zbyt dobrze dla nas. W znakomitej sytuacji znalazł się piłkarz Korony. Moim zdaniem okazja Micanskiego została poprzedzona faulem na Dankowskim - komentował po meczu trener Jan Urban.
Bramka Ryoty Morioki z karnego ustawiła mecz. Śląsk parł do przodu, stwarzał sytuacje, brakowało wykończenia. Niemal każdy kontakt z piłką Joana Angela Romana stwarzał zagrożenie pod bramką Korony, cichym bohaterem został natomiast Sito Riera, przestawiony ze skrzydła do środka pomocy.
ZOBACZ WIDEO Chile wykonało zadanie - zobacz skrót meczu z Wenezuelą [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Po przerwie obraz gry się nie zmienił. Gospodarze momentami zamykali kielczan na własnej połowie. Swoją przewagę udokumentowali dwoma bramkami. Po rajdzie Romana Radek Dejmek zaliczył niefortunną interwencje i skierował piłkę do siatki, z karnego trafił z kolei Kamil Biliński.
- Prezentowaliśmy się dobrze w obu połowach. Myślę, że można było z przyjemnością patrzeć na grę Śląska. Wyszliśmy zdeterminowani po przerwie i szukaliśmy kolejnej bramki. Trzeba wyróżnić cały zespół - dodał Urban.