Śląsk lepszy od Korony. Wrocławianie wciąż w grze o pierwszą ósemkę

PAP / Maciej Kulczyński
PAP / Maciej Kulczyński

W pierwszym meczu 27. kolejki Śląsk wygrał 3:0 z Koroną. Wrocławianie dwukrotnie skutecznie wykorzystali rzut karny, a do tego piłkę do własnej bramki skierował jeszcze Radek Dejmek. Śląsk w dalszym ciągu liczy się więc w grze o czołową ósemkę.

Do tego spotkania Śląsk Wrocław podchodził jako zespół, który w tym sezonie na trzynaście rozegranych meczów na własnym stadionie wygrał tylko dwa. Pod tym względem był najgorszy w Lotto Ekstraklasie. Korona Kielce natomiast notowała najsłabsze wyniki ze wszystkich na wyjeździe - również tylko dwie wygrane na trzynaście spotkań. Obie drużyny w piątek stworzyły jednak ciekawe widowisko.

Jan Urban swój zespół nastawił bardzo ofensywnie, ale to kielczanie jako pierwsi stworzyli sobie doskonałą okazję na gola. W 5. minucie Ilijan Micanski minął już Mariusza Pawełka i wydawało się, że zaraz wyprowadzi Koronę na prowadzenie. Zmierzającą do pustej bramki piłkę w ostatniej chwili wślizgiem wybił jednak Piotr Celeban.

We wrocławskim zespole od początku meczu bardzo aktywny był Joan Angel Roman, chwalony już za wcześniejsze występy. Hiszpan sprawiał sporo zamieszania na skrzydle, a w 23. minucie był bliski zdobycia gola. Po dośrodkowaniu w pole karne piłka dość przypadkowo trafiła do 23-latka, który dobrze ją opanował i oddał strzał. Na linii bramkowej skutecznie interweniował jednak Radek Dejmek. Ta dwójka w tym meczu jeszcze pojawiła się jednak w rolach głównych.

Niecałe dziesięć minut po akcji Romana zdaniem sędziego Jakub Żubrowski w polu karnym faulował Ryote Morioke. Japończyk sam podszedł do piłki i wykorzystał "jedenastkę".

ZOBACZ WIDEO Chile wykonało zadanie - zobacz skrót meczu z Wenezuelą [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Po objęciu prowadzenia Śląsk zdecydowanie ruszył do ataku i w kilka minut praktycznie mógł rozstrzygnąć losy tego spotkania. Dobrych okazji nie wykorzystali jednak Morioka i Robert Pich. Te zmarnowane szanse jeszcze w pierwszej połowie mogły się zemścić na gospodarzach, Pawełek dobrze sparował jednak strzał Micanskiego na rzut rożny.

Na początku drugiej połowy po sporym zamieszaniu w polu karnym Korony dwukrotnie strzelał Mateusz Lewandowski, ale po jego uderzeniach piłka nie znalazła drogi do bramki. Z dobrej strony pokazał się bramkarz Milan Borjan.

Kanadyjczyk, posiadający również chorwacki paszport, nie mógł jednak wiele zdziałać w 62. minucie. Joan Angel Roman minął przeciwników jak tyczki, strzelił wprawdzie niezbyt mocno, ale piłka odbiła się od Radka Dejmka i wpadła do siatki. To była cudowna akcja Hiszpana - godna piłkarza, który w swojej karierze związany był z klubem FC Barcelona.

Roman w tym meczu jeszcze dał o sobie znać, gdy wywalczył rzut karny dla Śląska po zagraniu ręką Rafała Grzelaka. "Jedenastkę" wykorzystał wprowadzony chwilę wcześniej Kamil Biliński. Śląsk ostatecznie wygrał więc 3:0 i ciągle jest w grze o czołową ósemkę. W piątkowym spotkaniu kluczowym zawodnikiem WKS-u był zdecydowanie Joan Angel Roman.

Śląsk Wrocław - Korona Kielce 3:0 (1:0)
1:0 - Ryota Morioka (k.)
2:0 - Radek Dejmek (sam.) 62'
3:0 - Kamil Biliński (k.) 83'

Składy:

Śląsk Wrocław: Mariusz Pawełek - Kamil Dankowski, Piotr Celeban, Adam Kokoszka, Mateusz Lewandowski, Aleksandar Kovacević, Joan Angel Roman (87' Mario Engels), Sito Riera, Ryota Morioka (84' Ostoja Stjepanović), Robert Pich, Łukasz Zwoliński (79' Kamil Biliński).

Korona Kielce: Milan Borjan - Mateusz Możdżeń, Radek Dejmek, Bartosz Kwiecień, Rafał Grzelak, Vanja Marković, Jakub Żubrowski, Dani Abalo (73' Jakub Kotarzewski), Miguel Palanca (61' Nabil Aankour), Jacek Kiełb, Ilijan Micanski (66' Maciej Górski).

Żółte kartki: Jakub Żubrowski, Rafał Grzelak, Nabil Aankour (Korona) oraz Sito Riera (Śląsk).

Sędzia: Paweł Gil (Lublin).

Widzów: 8222 .

Komentarze (0)