W takich sytuacjach dla kibica na dalszy plan schodzi spór o "tabletkę dzień po" czy informacja o dachowaniu radiowozu policyjnego w Kaliszu. - Upadł, trzymał się za nogę, zszedł z treningu przed czasem - prezenter TVN24 grobowym głosem czytał z promptera przebieg zdarzeń na jednym z boisk w Monachium. Tam podczas treningu drobnego urazu doznał kapitan reprezentacji Polski, Robert Lewandowski. Fakt, że nie dokończył zajęć wywołał panikę w mediach. Monachijski dziennik "TZ" alarmował: "Szok w Bayernie".
Roztrzęsionych dziennikarzy musiał uspokoić sam kapitan reprezentacji Polski. Swoim wpisem na Twitterze sprawił, że samochody znowu ruszyły, a ludzie zaczęli oddychać. "Wszystko jest dobrze, będę gotowy na mecz z Borussią" - zatrzymał lawinę spekulacji i powstających już artykułów, jak Bayern poradzi sobie z obroną tytułu i w rywalizacji z Realem Madryt w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Na szczęście było jak w filmie "Truman show" - na komendę "akcja" można było wrócić do starego, dobrze znanego i niezmiennego scenariusza.
Można mówić o tym z przymrużeniem oka, ale trudno sobie wyobrazić, co by się jednak w Polsce i Niemczech działo, gdyby Lewandowski faktycznie nabawił się poważnego urazu i nie mógł grać dłużej niż kilka dni. Troska o zdrowie piłkarza jak mało co potrafi scalić oba sąsiadujące kraje. Mówienie o groźniejszych kontuzjach to w jego przypadku w zasadzie abstrakcja, bo w trakcie poważnej kariery jeszcze się z takim nie zmagał. A meczów na najwyższym poziomie rozegrał przecież prawie pięćset. Przyjął mnóstwo ciosów, szkocki obrońca Gordon Greer prawie urwał mu nogę, a bramkarz Mitchell Langerak złamał Polakowi górną szczęką i nos, przez co napastnik występował w masce. Mimo to, że rywale robią sobie z jego ciała worek treningowy, to "Lewy" ostatni raz dłużej pauzował cztery lata temu. Opuścił wówczas dwa spotkania z rzędu.
ZOBACZ WIDEO Mateusz Skwierawski: Nie róbmy z Bońka Janusza Korwin-Mikkego
To fenomen, ale na pewno nie zawdzięcza tego szczęściu. Doktor kadry Jacek Jaroszewski tłumaczy, że piłkarz mistrza Niemiec z biegiem lat nauczył się omijać sytuacje, które mogą sprawić, iż wypadnie z gry na dłużej. Nie oznacza to jednak, że Polak odstawia nogę. Wręcz przeciwnie. Jaroszewski opowiada, że nasz kapitan jest jednym z najbardziej poobijanych zawodników po meczach reprezentacji i z uznaniem mówi o piłkarzu, że ten w zasadzie się nie męczy. Nieraz słyszał od niego, że kolejny mecz mógłby rozegrać już następnego dnia.
- To kwestia uwarunkowania genetycznego w połączeniu z dobrym prowadzeniem się. Robert jest też bardzo dobrze skoordynowany. Przy dobrym wytrenowaniu zawodnik przez cały sezon może grać dwa razy w tygodniu. To już balansowanie na granicy, maksimum - mówi Jaroszewski. Dlatego wszyscy dmuchają i chuchają na zdrowie naszego najlepszego piłkarza. Na ostatnim zgrupowaniu kadry Lewandowski trenował tylko dwa razy z drużyną, w pozostałe dni ćwiczył indywidualnie.
Napastnik nie ma sobie równych w Niemczech pod względem minut spędzonych na boisku. Przekłada się to na statystyki. 39 meczów we wszystkich rozgrywkach, 36 goli. W reprezentacji zdobywał bramki we wszystkich spotkaniach eliminacji MŚ. Dokładnie osiem w pięciu pojedynkach.
Z Lewandowskim na boisku jest trochę jak z mieszkaniem u mamy. W szafie wyprasowane ubrania, po godzinie 13 gotowy obiad na stole, a jak koledzy wpadną, to i zimne piwo znajdzie się w lodówce. Można być pewnym - nie zawiedzie. Jedyne, co trzeba dać w zamian, to docenić.
***
Najbliższe spotkanie Bayernu Monachium z Borussią Dortmund będzie można obejrzeć na żywo w Eurosporcie 2. Początek transmisji w sobotę (08.04) o godzinie 18.30.