Leszek Ojrzyński zastąpił Grzegorza Nicińskiego w poniedziałek. Poprzedni szkoleniowiec Arki stracił pracę po tym, jak gdynianie przegrali cztery ostatnie ligowe spotkania i nie mają już ani jednego punktu przewagi nad strefą spadkową.
Z drugiej strony pod wodzą Nicińskiego Arka awansowała do finału Pucharu Polski, w którym 2 maja zmierzy się z Lechem Poznań. Dla Ojrzyńskiego będzie to pierwszy w karierze finał krajowego pucharu.
- W takiej sytuacji jeszcze nie byłem. Gdy pracowałem w Podbeskidziu, graliśmy w półfinale, w którym przegraliśmy z Legią. Stawiam sprawę jasno: jeśli wygramy z Lechem, złoty medal oddam trenerowi Nicińskiemu. Nie lubię, jak dzieli się skórę na niedźwiedziu, doszukując się podtekstów. Najważniejsze jest dobro klubu, czyli Arki Gdynia. Puchar może zdobyć Arka, a nie Ojrzyński. Ja tylko wykonuję swoją pracę. Zasługi Nicińskiego są nie do podważenia. Arka pod jego wodzą przechodziła kolejne rundy, aż wdrapała się na najwyższy szczebel - mówi Ojrzyński w rozmowie z laczynaspilka.pl
Choć w pięciu ostatnich spotkaniach gdynianie zdobyli tylko jeden punkt, nowy trener wierzy w to, że uda mu się dźwignąć zespół z kryzysu: - Pożar? Raczej niebezpieczna sytuacja. Nie podejmuję się przecież misji niemożliwej. Mamy bardzo duże szanse na utrzymanie. Muszę zrobić wszystko, aby Arka wyglądało dobrze jako zespół.
ZOBACZ WIDEO PSG gromi, świetny mecz Cavaniego. Zobacz skrót spotkania z EA Guingamp [ZDJĘCIA ELEVEN]